Polecany artykuł:
– Żegnamy naszego młodego parafianina, który zginął śmiercią tragiczną. Na pytanie „dlaczego”, dzisiaj nie otrzymamy odpowiedzi. Jako wierzący katolicy mamy nadzieję, że Filip trafił tam, gdzie jest mu najlepiej – w stonowanej, wzruszającej homilii duchowny nie rozdrapywał już ran związanych z tym, że zabiła go Monika S. (38 l.), jego własna matka. Przypomniał za to jego zaangażowanie w życie parafii, posługę ministranta, Pierwszą Komunię Świętą, którą przyjął w maju tego roku.
Wiodącą na cmentarz drogą Filip szedł nieraz, czy to z bliskimi na rodzinne groby, czy to z kolegami ze szkoły na wakacyjne eskapady w terenie. Wczoraj wszyscy oni, wraz z mieszkańcami Kłodnicy, zapłakani i cisi, towarzyszyli mu po raz ostatni. Było słonecznie, ale zimno. Mimo to przenikliwy wiatr nie zdołał osuszyć łez kilkuset osób idących w pogrzebowym orszaku. – Nasza obecność to także intencja dla tych, których tragedia tak bardzo dotknęła – mówił jeszcze duchowny.