Zgodnie z wierzeniami wraz ze słomianą kukłą wyganiano wszystkie zimowe nieszczęścia i słabości. Jednocześnie zapraszano wiosnę na pola i pod strzechy, i taki właśnie tytuł, "Przywołajmy wiosnę" miało plenerowe przedstawienie, które zgromadziło lublinian w Skansenie.
"Marzanka rosła, aże urosła, jak sosna, jak sosna.
Po co żeś tam wyszoł ty wole, ty wole
Nasza Marzanecka w sąsieku, w sąsieku
Wniesiemy se ją po leku, po leku
Nasza Marzanecka na gminie, na gminie
Wyglądo okienkiem na świnie, na świnie - śpiewały panie, zabierając się za szykowanie Marzanny."
Im większa, tym lepsza, tym więcej biedy ze sobą zabierze, wierzono. - Kukłę wykonywano ze słomy, owijano białym płótnem, zdobiono wstążkami i koralami. Tradycja nakazywała, aby orszak złożony z kukły i dzieci z zielonymi gałązkami jałowca w dłoniach, obszedł wszystkie domy we wsi. Po drodze podtapiano marzannę w każdej wodzie, jaka się nadarzyła - czytamy w Wikipedii.
Palenie Marzanny to pogański zwyczaj, kukłę symbolizującą zimę rytualnie palono w czasie Jarego Święta, chrześcijaństwo nigdy nie patrzyło nań łaskawym okiem, jednak ludziom to za mocno nie przeszkadzało. Symbolicznie żegnano zimę, a witano łaskawszą porę roku. Wiosnę. - Dzisiaj przywołujemy wiosnę. Idziemy śpiewając nad wodę, żeby Marzannę obrzędowo spalić, ośpiewać, okrzyczeć, odegnać ją i pożegnać - tłumaczy SE Łukasz Tarkowski z Działu Edukacji i Promocji Muzeum Wsi Lubelskiej. Po spaleniu należało uciec stamtąd jak najszybciej i w bezpiecznym już miejscu wziąć się za szykowanie Gaika, pięknie ozdobionej wstążeczkami, kwiatuszkami i pisankami zielonej gałązki. Należało się przy tym spieszyć, bo życie nie lubi próżni - zimę jak najszybciej winna zastąpić wiosna.