– Jako premier odpowiadający za bezpieczeństwo akceptuje i toleruje pałowanie obywateli, używanie przemocy i siły wobec parlamentarzystów. To kalka tego, co widzi w Mińsku na Białorusi – tłumaczy pomysł plakatu, podkreślając, że takie działania są nie do zaakceptowania w Unii Europejskiej. – To niebezpieczne gry, które każą nam zadać sobie pytanie: Unia czy dyktatura? Unia i wspólny rynek, który dajemy nam średnio ponad 50 mld zł rocznie do PKB, czy dyktatura Kaczyńskiego na wzór reżimów ze wschodu?
Senator Bury nie przebiera w słowach.
– Jesteśmy świadkami pełzającego polexitu, bo tylko tak można określić działania rządu w ostatnich tygodniach. Nie boję się władzy, która spycha mój kraj w kierunku dyktatury. Bądź razem – tylko tak możemy ich powstrzymać – mówi polityk.
Osobliwe billboardy pojawiły się w Lublinie we wtorek. Jest ich kilkadziesiąt. Senator Bury, przedsiębiorca, zapewnia, że zapłacił za to z własnej kieszeni. Jego zdaniem to, co dzieje się ostatnio na arenie politycznej w Polsce jest wyzwaniem dla każdego Polaka. A Jarosław Kaczyński wdraża wschodnie praktyki w naszym kraju.