Koniec roku szkolnego 1960/61 był upalny. Dyrekcja Szkoły Podstawowej nr 17 w Lublinie postanowiła uhonorować najlepszych uczniów piątych klas wycieczką do odległego o ok. 60 km Kazimierza Dolnego. W planie były spacery po uroczym miasteczku, okolicznych wąwozach, wejście na górującą nad nim basztę. Na deser zaś kąpiel w Wiśle. Jadwiga H., jedna z trzech opiekunek, młodziutka (29 l.) nauczycielka WF zobowiązała się, że przeprowadzi chętnych na wiślaną przygodę na wyspę, odległą o ok. 120 m łachę piachu na Wiśle, skąd rozciągał się przepiękny widok na miasto.
Straszna tragedia. 13 dzieci zginęło podczas szkolnej wycieczki
- Wisła żyje, zmienia się cały czas. W ciągu jednego dnia tam, gdzie jest płytko i bezpiecznie może zrobić się strasznie. Piaszczyste dno dosłownie zapada się pod nogami - tłumaczy mężczyzna, którego spotykamy w miejscu tragedii, mniej więcej kilometr przed kamieniołomami.
Czytaj też: 18. rocznica tragicznego wypadku pod Jeżewem. Zginęło 10 maturzystów pielgrzymujących na Jasną Górę
Pewnie tak było wtedy. Wystarczyło, że dzieci wracając na stały brzeg zmieniły trochę trasę. Jedna z dziewczynek zniknęła pod wodą, inne wpadły w panikę. Jadwiga H. bezskutecznie próbowała ratować swoje dzieci, niestety... Mogła patrzeć na rączki, które przez chwilę wystawały nad wodę, nielicznych, coraz cichszych krzyków i próśb o pomoc. Utopiło się trzynaścioro z nich! Małgosia, Mirka, dwie Basia, Marysia, Ewa, dwie Elżbiety, Lechosława (nazywany Leszkiem), Waldek, Zbyszek, Czesiek i Adam powiększyli grono aniołków.
Pogrzeb 13 dzieci. Niebo płakało razem z żałobnikami
Dzieci spoczęły w umiejscowionych koło siebie grobach na cmentarzu przy ul. Lipowej w Lublinie. - W uroczystościach żałobnych wzięli udział rodzice, rodziny, przedstawiciele kuratorium, nauczyciele, młodzież szkolna oraz licznie zebrani wzdłuż trasy przemarszu konduktu pogrzebowego mieszkańcy Lublina. Na 13 samochodach wieziono 13 jednakowych trumien okrytych wieńcami i licznymi wiązankami kwiatów – pisano w "Kurierze" z 28 czerwca 1961. Pogrzeb był opóźniony, ciało jednego z chłopców znaleziono bowiem później i czekano, żeby pochować wszystkich w tym samym dniu. W czasie pogrzebu spadł deszcz. Niezwyczajny, prawdziwe urwanie chmury.- Niebo płacze - nie mieli wątpliwości żałobnicy.
Mieszkańcy Lublina nadal pamiętają o tragedii
Minęło ponad 60 lat. Z oryginalnych grobów z 1961 zostały jedynie trzy, Barbary Krystyny Kowalskiej, Czesława Stanisława Łońskiego i Elżbiety Marii Sosińskiej. Są w opłakanym stanie. - Pomóżmy ocali pamięć tych dzieci, jesteśmy im to winni jako ludzie i jako mieszkańcy miasta, które wtedy ich żegnało - zachęca Zbigniew Jurkowski, społecznik i radny Rady Miasta Lublin. Kiedy w listopadzie każdego roku kwestuje na cmentarzu, ludzie pytają go o dwie rzeczy: gdzie są groby dzieci i grób Romualda Lipki. - Pomimo tylu lat to zdarzenie wciąż jest żywe w pamięci...
Czytaj też: Nauczycielka zabiła w szkole 11-letniego Piotrusia. Czekała na niego w gabinecie pielęgniarki
Rada Dzielnicy Za Cukrownią (stamtąd pochodziły dzieci) założyła w sieci zbiórkę środków na odnowienie nagrobków, które niszczeją coraz bardziej. Groby nie są także opłacane od szeregu lat, więc teoretycznie grozi im usunięcie. - Zebrana kwota zostanie przeznaczona na wspomnianą opłatę oraz renowację nagrobków, które są w bardzo złym stanie technicznym - tłumaczą organizatorzy zbiórki.
Listen on Spreaker.