Pan Paweł dzieli swe życie między pracę i swoje ukochane dzieci. Jest brukarzem, a syna i córkę wychowuje sam. – Ja chodzę do przedszkola, a mój brat do szkoły. Tatuś nas tam codziennie zawozi i odbiera – rezolutna Wiktoria opisuje plan dnia rodziny Kowalskich.
Dzieci miały w małym, drewnianym domku na przedmieściach Chełma swój pokoik, a troskliwy tata zrobił im prawdziwą łazienkę i gruntownie wyremontował cały dom. Niestety, w nocy 3 marca 2021 roku ich skromne, ale pełne rodzinnego ciepła miejsce na ziemi przestało istnieć.
Zobacz też: Wbił siekierę w głowę sąsiada. Krwawy finał kłótni pod Chełmem
Było już późno. – Dzieci już spały, ja też zmęczony po pracy zasnąłem – wspomina pan Paweł. Obudził go sygnał czujnika czadu, który przeszył ciszę przeraźliwym dźwiękiem. – Poszedłem do sieni, gdzie stoi piecyk i jest zamontowany czujnik, sprawdzić co się stało.
Tego co zobaczył, nie da się opisać. Płomienie buchały już do samego sufitu, a gęsty czarny dym gryzł w oczy. Paliło się już na całego. – Myślałem tylko, że muszę ocalić dzieci – wspomina mężczyzna. Krztusząc się dymem, wpadł do pokoju i porwał na ręce Łukasza i zaniósł go do auta stojącego na podwórzu. Natychmiast wrócił po Wiktorię, ale z powodu dymu nie widział już jej nigdzie. Był przerażony. Kiedy usłyszał ciche „tatusiu ratuj”, rzucił się po omacku w dym. Jak się okazało, rezolutna dziewczynka schowała się pod kołdrą. Byli ocaleni.
– Ta jedna iskra całkowicie zmieniła ich życie. Ich dom przy ul. Stolarskiej był jedyną rzeczą, którą mieli – mówi Beata Adamczyk ze Stowarzyszenia Tak Niewiele z Chełma, która objęła opieką poszkodowaną rodzinę. Lokal zastępczy zapewniło Miasto Chełm. – Stracili wszystko, z domu udało się ocalić jedynie plecak szkolny chłopca.
Paweł Kowalski nie traci czasu. Już na drugi dzień zaczął uprzątać pogorzelisko. Kiedy dzieci są w szkole, ciężko pracuje przy domu. – Będzie jeszcze lepiej niż było – mówi tak pewnym tonem, jakby trzymał już w ręku klucze do odremontowanego domu. W pożarze stracił narzędzia, co najbardziej go zmartwiło – gdyby je miał, mógłby już więcej zrobić. – Nie wyobrażam sobie, że przyjdzie firma i wyremontuje mi dom. Chcę w tym uczestniczyć – dodaje.
Warto mu w tym pomóc. Dzieci codziennie pytają się go, kiedy wrócą do domu. – Jak najszybciej – odpowiada.
Dary dla rodziny Kowalskich można przynosić do siedziby Stowarzyszenia Tak Niewiele w Chełmie przy ul. Młodowskiej 16. Kontakt pod numerem telefonu 609 651 629. Uruchomiona została także internetowa zbiórka na stronie zrzutka.pl/kmxdks.