Sarenka uratowana przez Rybkę. Ocalił zwierzę, a teraz mu je odebrali!

2020-03-10 8:08

Co za bezduszne i nieżyciowe prawo! Przekonał się o tym Marek Rybka z Łęcznej na Lubelszczyźnie. Kiedyś odebrał pijanemu mężczyźnie malutką, jednodniową sarenkę. A potem wspólnie z rodziną troskliwie zajął się zwierzakiem, ratując je od niechybnej śmierci. Moongee stała się członkiem rodziny, chodziła na spacery, miała swe legowisko… Ale jakiś „życzliwy” doniósł o sarence policji. I teraz łęcznianin ma się tłumaczyć przed obliczem Temidy.

W rodzinie pana Marka zwierzęta uwielbiają wszyscy. Po podwórku biegają gęsi, chodzą koty, dostojnie przechadzają się psy... Sarenka Moongee miała może kilkadziesiąt godzin życia za sobą, gdy ją przygarnął. Pierwsze miesiące wstawał do niej 5-6 razy w nocy, aby nakarmić mlekiem. Sarenka odwdzięczała się wielką wiernością. – Na spacerze dreptała obok, trzymając się nogi, zupełnie jak mój pies – wspomina pan Marek.

Pewnego dnia do jego drzwi zapukali policjanci. Ku rozpaczy pana Marka sarna została mu odebrana. A on stanie przed sądem. – Przetrzymywanie zwierzyny bez wymaganego zezwolenia stanowi wykroczenie – przypomina Izabela Zięba z policji w Łęcznej.

Smutno mi, że zabrali Moongee – Marek Rybka żałuje, że nie zdobył odpowiedniego zezwolenia.

Wystawa lalek w Bibliotece w Lublinie