Sceny jak z gier z serii GTA: szaleńczy rajd, ucieczka przed policją, kompletnie zignorowane przepisy i roztrzaskany samochód, z którego dosłownie powypadały części… Wszystko wydarzyło się w piątkowe (15.07) popołudnie na spokojnej drodze wojewódzkiej 747 w gminie Chodel (pow. opolski) na Lubelszczyźnie. Spokojna trasa dawno nie widziała takich „wariactw”.
Zaczęło się jeszcze zwyczajnie. Policjanci z drogówki zauważyli kierowcę opla, który zignorował znak „STOP”. To mogło doprowadzić do tragedii, ale – powiedzmy sobie szczerze – taki widok zna każdy kierowca. Później sprawy przybrały jednak zaskakujący obrót.
Polecany artykuł:
– Policjanci, używając sygnałów dźwiękowych i świetlnych, ruszyli za pojazdem, który uciekał. W Trzcińcu, w obszarze zabudowanym funkcjonariusze przy pomocy wideorejestratora dokonali pomiaru prędkości opla i okazało się, że pojazd mknie z prędkością 121 km/h – relacjonuje asp. szt. Edyta Żur z Komendy Powiatowej Policji w Opolu Lubelskim.
Szaleńczy pościg za piratem drogowym nie trwał długo. Kierowca skręcił w polną drogę w kierunku lasu, gdzie – dosłownie – pogubił części samochodu i… zawisł na pniu drzewa. Auto nie mogło już nigdzie pojechać.
Za kierownicą osobówki siedziało… dziecko. To 15-letni mieszkaniec gminy Bełżyce. Towarzyszył mu o rok młodszy kolega. Starszy „pożyczył” samochód od swojego ojca – bez jego wiedzy. Chciał się „przejechać”, ale szybko okazało się, jak fatalny był to pomysł.
– Młody człowiek będzie miał teraz olbrzymie kłopoty – przyznaje Żur. – W związku z niezatrzymaniem się do kontroli drogowej oraz licznymi wykroczeniami, których się dopuścił, funkcjonariusze powiadomią o tym sąd rodzinny i nieletnich.
Konsekwencje mogą dosięgnąć zarówno 15-latka, jak i jego rodziców.