Tamta zbrodnia wstrząsnęła nie tylko całą wsią, ale regionem i krajem. Grzegorz zamordował własną żonę i nigdy nie dosięgła go sprawiedliwość. A przecież wszyscy pamiętają, co zrobił na oczach ich córki… Makabryczne morderstwo w Trawnikach wciąż przeraża, a smutny grób Katarzyny W. w niemym krzyku upomina się o sprawiedliwość.
Zabójstwo Katarzyny W. Ludzie pamiętają o zbrodni w Trawnikach
– Uciekł do Irlandii, gdzie miał znajomych, a może targnął się na swoje życie, nie mogąc darować sobie zła, które wyrządził? – zastanawiają się ludzie pod sklepem. Ten temat wciąż wraca. – Dobrze, że córce nic nie zrobił. Chodzi do pierwszej klasy już. Dziadkowie (ze strony mamy) świata poza nią nie widzą – dodaje kobieta, której syn pracował przez lata z Katarzyną. Córka W. przeżyła wtedy piekło. Dziewczynka została znaleziona zamknięta w szafie, kilka metrów od zakrwawionego ciała swej matki… Widziała jednak wszystko…
Mały wiejski domek tuż obok biegnących przez Trawniki torów – to tam pod koniec 2014 roku sprowadzili się młodzi małżonkowie W. Sukcesywnie urządzali swoje gniazdko – domek nie przypominał już wiejskiej chałupki. Kiedy niedługo po przeprowadzce urodziła im się córka, pani Katarzyna nie wróciła już do pracy w fabryce w odległym o kilkanaście kilometrów Świdniku. Grzegorz pracował w wykończeniówce. W domu spokój i idylla. Przynajmniej na zewnątrz.
„U nich było aż za cicho”. Co działo się u państwa W.?
– Nie mieliśmy absolutnie żadnych sygnałów, że w rodzinie dzieje coś złego – potwierdza Elwira Domaradzka z Komendy Powiatowej Policji w Świdniku. Może to jedynie fasada, za którą krył się dramat? – U nich było aż za cicho – mówi jedna z sąsiadek. – Zero ruchu na podwórku w lecie. Zero kłótni, nawet zwyczajnych rozmów. Nawet na spacery czy do sklepu chodzili oddzielnie – przyznaje kobieta.
Nie wiadomo, kiedy doszło do tragedii. Bliscy Katarzyny próbowali skontaktować się z nią w piątek, 22 marca 2019 roku. Nadaremnie. W sobotę koło południa ktoś przyjechał zobaczyć, co się stało. Katarzyna już nie żyła.
– Sprawca zadał ofierze kilkanaście ciosów ostrym narzędziem po całym ciele. Policja poszukuje męża kobiety, na którym ciąży zarzut zabójstwa – relacjonowała wtedy na gorąco prokurator Agnieszka Kępka, rzecznika Prokuratury Okręgowej w Lublinie. Śmiertelny okazał się najpewniej ten cios, który przeszył serce Katarzyny W.
Obława na Grzegorza Włodarczyka. Nie udało się go znaleźć
Niedługo po zbrodni ruszyły poszukiwania za podejrzanym o mord Grzegorzem. W domu zostawił telefon, samochód… Policjanci przeczesywali okoliczne lasy i brzegi rzeki płynącej nieopodal Wieprza, strażacy zaś wypompowywali wodę ze studni na podwórzu domu, gdzie doszło do tragedii. Na miejscu pojawił się policyjny śmigłowiec, a kilka dni później policjantki z Saksonii w Niemczech ze specjalnymi psami tropiącymi. To beagle i bloodhoundy, które w lutym 2016 roku szukały już w Poznaniu śladów Ewy Tylman. Bezskutecznie.
Potem zaś gruchnęła wieść, że mordercy udało się przedostać do Irlandii, gdzie onegdaj pracował i miał szerokie kontakty. – Polskie służby wierzą, że człowiek poszukiwany w sprawie brutalnego morderstwa swej żony dokonanego przy ich czteroletniej córce może ukrywać się w Irlandii – poinformował tamtejszy dziennik The Irish Sun, w obszernym tekście opowiadając historię szczęśliwego na pierwszy rzut oka małżeństwa mieszkającego w niewielkich Trawnikach niedaleko Świdnika.
Medialne informacje potwierdziła policja i prokuratura. Sąd Okręgowy w Lublinie wydał Europejski Nakaz Aresztowania za Grzegorzem Włodarczykiem (35 l.) – najpewniej sprawcą tragedii, do której doszło 22 marca 2019 r. w Trawnikach na Lubelszczyźnie.
Mówiąc w największym uproszczeniu: Grzegorz Włodarczyk jest na celowniku służb w całej Europie. Jeśli wpadnie w ręce policjantów – czy to w Hiszpanii, czy na Ukrainie – nie uniknie kary. – Wszelkie przesłanki do wydania ENA zostały zrealizowane – mówiła wtedy w rozmowie z Super Expressem sędzia Sądu Okręgowego w Lublinie Barbara Markowska.
Problem w tym, że zakrojone na szeroką skalę poszukiwania… nic nie dały. Gdzie jest sprawca tej niewyobrażalnej tragedii? Jeśli zabił z zimną krwią i wszystko zaplanował, może wygodnie żyć za granicą. Jeśli zaś targnął się na swe życie, rzucając się do zdradliwego Bugu, bądź popełnił samobójstwo gdzieś głęboko w lesie, jego szczątków być może nikt nigdy nie odnajdzie. A przecież ta sprawa domaga się sprawiedliwości!
– Poszukiwania mężczyzny trwają. Nie mamy jednak żadnych nowych informacji w tej sprawie – rozkłada ręce Elwira Domaradzka z Komendy Powiatowej Policji w Świdniku.