Zapomnieli, że nie są nieśmiertelni? Patrząc na zachowanie czwórki przyjaciół z Radzynia Podlaskiego można by pomyśleć, że ani przez chwilę nie brali tego pod uwagę. Tego, że coś może im się stać. Włóczyli się po mieście od wczesnego wieczora, zdążyli schodzić Radzyń Podlaski wszerz i wzdłuż.
Zobacz także: Miłosz godzinami umierał pod dyskoteką. Wyrok jak za włamanie do piwnicy!
- Relacjonowali to w necie - opowiada chłopak, który z Szymonem chodził do szkoły. Popijali sobie i choć to nie wiek ku temu, to nie oszukujmy się, takie są dzisiejsze czasy i pewnie w całej Polsce lipcową, czwartkową noc 4 lipca spędzało w ten sposób wielu nastolatków. Ale tylko im wpadł do głowy arcygłupi pomysł.
"Wezmę auto od starego" - rzucił Adrian P. Nikt mu nie wierzył, dopóki nie wrócił do nich lśniącą bryką. Nie miał prawa jazdy. Pewnie nikt nie był tak odważny, żeby stchórzyć i powiedzieć „stop". Zaczęli jeździć autem po mieście. Ostrożnie, żeby nie wpaść w oko operatorowi monitoringu miejskiego. Pewnie chcieli docisnąć, zobaczyć, co potrafi japoński SUV. Wyjazd za Radzyń Podlaski zakończył się tragedią. W Zbulitowie Dużym nissan zjechał z drogi i zapewne z powodu prędkości zaczął koziołkować. Adrian i Szymon zginęli na miejscu. Wypadli z samochodu. Siedząca koło kierowcy dziewczyna trafiła do szpitala. Jakub K. wysiadł z wraku o własnych siłach. Miał jedynie podbite oko.
Dochodziła ósma rano. - Badanie alkomatem potwierdziło, że oboje spożywali wcześniej alkohol - potwierdza podinspektor Piotr Mucha z radzyńskiej policji. - Trwa śledztwo, które pozwoli wyjaśnić okoliczności wypadku - dodaje.W miejscu tragedii droga jest w remoncie. Położono już świeży asfalt. - Tak trudno żegnać kogoś, z kim jeszcze niedawno siedziało się w jednej ławce lub kogo mijało się na szkolnych korytarzach. Szymon pozostanie w naszej pamięci jako wrażliwy, spokojny chłopak o delikatnym uśmiechu. Pustki, którą zostawił po sobie, już nikt nie zdoła wypełnić. Szymonie, spoczywaj w pokoju - pożegnali go w szkole, do której chodził.