- Prokuratura umorzyła śledztwo ws. śmierci 14-latki, która zginęła po upadku z konia w Lubelskiem.
- Dziewczynka, ścigając się w galopie z koleżanką, spadła z konia, nie mając kasku ani stroju ochronnego.
- Do tragedii doszło, choć nastolatka miała zakaz korzystania ze stadniny, a jej rodzice zezwalali na jazdę bez opieki.
- Dlaczego śledczy uznali, że był to nieszczęśliwy wypadek?
Tragiczny upadek z konia. Co wydarzyło się w Woli Małej?
Tragedia rozegrała się 2 maja 2025 roku w kompleksie leśnym w okolicach miejscowości Wola Mała, w powiecie biłgorajskim. Dwie dziewczynki, 12-latka i 14-latka, wybrały się na konną przejażdżkę po leśnych i polnych drogach. Obie były, według zeznań, doświadczonymi jeźdźczyniami, które często pomagały w pobliskiej stadninie w zamian za możliwość jazdy konnej. Tego dnia, w drodze powrotnej, na prostym odcinku leśnej drogi, nastolatki postanowiły się ścigać, puszczając konie w galop.
W pewnym momencie 14-latka, która jechała za koleżanką, krzyknęła, a następnie runęła z grzbietu. Jak ustaliła prokuratura, dziewczynka uderzyła plecami o ziemię, doznając licznych, poważnych obrażeń. Wśród nich wymienia się przede wszystkim złamanie kręgosłupa i przerwanie rdzenia kręgowego, a także złamania żeber i stłuczenia obu płuc. Mimo natychmiastowej pomocy udzielonej przez dwóch mężczyzn, którzy byli świadkami zdarzenia, oraz szybkiej interwencji służb ratunkowych – karetki pogotowia i śmigłowca Lotniczego Pogotowia Ratunkowego – życia 14-latki nie udało się uratować. Zmarła na miejscu wypadku.
- W tej sprawie nie ma bezpośredniego świadka, który widziałby moment upadku dziewczynki. Druga z nastolatek jechała z przodu, w pewnej odległości od ofiary, i dopiero po chwili zorientowała się, że doszło do nieszczęścia - mówił wtedy "Super Expressowi" Rafał Kawalec, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Zamościu.
Polecany artykuł:
Pijany stajenny i brak kasku. Prokuratura: "To nieszczęśliwy wypadek"
Prokurator Rafał Kawalec, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Zamościu, potwierdził, że śmierć dziewczynki była wynikiem nieszczęśliwego wypadku. Śledczy ustalili, że konie były zdrowe, dobrze utrzymane i niepłochliwe, a sprzęt jeździecki, choć zużyty, był sprawny. Kluczowym elementem, który mógł zaważyć na tak tragicznym finale, był brak odpowiedniego stroju ochronnego i kasku na głowie 14-latki. Przepisy prawne w Polsce nie nakładają obowiązku używania kasku podczas jazdy konnej poza zorganizowanymi zajęciami, co w tym przypadku okazało się fatalne w skutkach.
W toku śledztwa wyszły na jaw kontrowersyjne okoliczności.Mężczyzna odpowiedzialny za wydanie koni dziewczynkom, 72-letni stajenny, w dniu wypadku był pod wpływem alkoholu. Badanie alkomatem, przeprowadzone kilka godzin po zdarzeniu, wykazało u niego 1,5 promila alkoholu we krwi. Został on przesłuchany w charakterze świadka, jednak nie przedstawiono mu żadnych zarzutów.
Postanowienie o umorzeniu śledztwa nie jest jeszcze prawomocne.
Polecany artykuł: