Większości tych łakoci próżno szukać na sklepowych półkach. Są niepowtarzalne. Tworzą je rzemieślnicy, według swoich tradycyjnych receptur, których pilnie strzegą. - W środku nie pokażę, to tajemnica - z uśmiechem, ale stanowczo rozkłada ręce szef manufaktury zajmującej się m.in. wytwarzaniem czekolady na gorąco. Pięknie kremowej, pachnącej, przelewającej się gęstym strumieniem z podgrzewacza. Kubek za 20 zł. - Robimy ją z prawdziwej czekolady o dużej zawartości kakao, ot i cały sekret. Bez proszku, takiej trzeba szukać - ucina pytany o to, na co zwrócić uwagę przy degustacji.
Czytaj też: Pani Ewa po raz pierwszy spróbowała ostryg. Nie tego się spodziewała. "Miałam obawy"
W Lublinie gościli rzemieślnicy z całej Polski, dla których czekolada nie ma tajemnic. Wprawdzie nie są to tanie przyjemności (jak zresztą wszelkie przyjemności), tabliczka rzemieślniczej czekolady to koszt od 20 zł wzwyż, ale warto było. - Do produktów ze sklepowych półek nie ma naprawdę porównania. Czekolada dłuuugo zostaje na podniebieniu i cieszy przez cały czas - ocenia starsza pani.
Polecany artykuł:
Czeko Fest w Lublinie
Wybór był przeogromny. Czekolady, czekoladki, tureckie słodkości, w tym sławne rachatłukum z bakaliami... czego tam nie było! Zadowoleni byli zapewne nawet majsterkowicze, którzy mogli ze sobą zabrać do domu... czekoladowe narzędzia (śrubokręty, obcęgi), śruby i nakrętki! Koszt narzędzia to jakieś 8-15 zł, są lekkie. - Niektóre z nich pasują do siebie. Śruba do nakrętki. No i pysznie smakują - zachwala Andżelika Grabowska ze stoiska z takimi cudami, reprezentująca fabrykę czekolady z Łodzi.
I naprawdę nikt z Placu Zamkowego nie mógł wyjść z kwaśną miną, było coś dla każdego. Dla zwolenników mniej słodkich przyjemności także: chleb za smalcem (15 zł) i hot dogi. Smacznego.