Mężczyzna przyjechał do Polski z Zimbabwe. Studiował na jednej z uczelni w Lublinie. W grudniu 2021 roku mężczyzna został poważnie ranny w wypadku samochodowym. Niestety obrażenia były ogromne. Od dwóch lat przebywa w Samodzielnym Publicznym Szpitalu Klinicznym nr 4 w Lublinie. Jak podaje TOK FM, 27-latek wymaga stałej opieki. Jest w stanie wegetatywnym; nie mówi, nie chodzi, sam też nie je. Oddycha samodzielnie i czasami otwiera oczy.
- Żadna instytucja nie chce z nami rozmawiać, bo nie ma gwarancji finansowania pobytu tego pacjenta. Każdy inny, który miałby PESEL i ubezpieczenie, byłby przeniesiony do tzw. ZOL-u, czyli Zakładu Opiekuńczo-Leczniczego. W tym przypadku, na dziś, nie ma takiej możliwości - powiedział dziennikarce TOK FM prof. Konrad Rejdak z lubelskiego szpitala. Koszty pobytu i opieki nad pacjentem to już ponad milion złotych.
Stan zdrowia pacjenta pozwala na jego transport do domu, ale tutaj też jest problem. Szpital kontaktował się z ambasadą Zimbabwe w Berlinie oraz z rodziną 27-latka, ale "nie ma woli przejęcia pacjenta". Lubelski szpital jest więc w sytuacji bez wyjścia, bo w polskim prawie nie ma regulacji, które pozwalałby na rozwiązywanie tego typu kwestii. - Praktycznie i formalnie nikt go nie może przyjąć. A u nas też nie może być wypisany z przyczyn humanitarnych, ale też z tego powodu, że jesteśmy za niego odpowiedzialni - dodał profesor Konrad Rejdak.