>>> Lublin świętuje! Motor awansował do PGE Ekstraligi [GALERIA]
To był precedens!
Sąd Rejonowy Lublin-Zachód orzekł, że kierowca nie tylko nie przekroczył prędkości, ale dodał, że wideorejestratory typu PolCam są przestarzałe i wykorzystuje się je niezgodnie z ich przeznaczeniem. Wyrok nie był jednak prawomocny. Od decyzji odwołała się Komenda Miejskiej Policji w Lublinie.
– Z wyrokiem nie zgodziła się komenda policji. Zarzuciła błąd w ustaleniach faktycznych – mówi Anna Samulak z Sądu Okręgowego. Posłuchaj!
Dalszy ciąg procesu
Polecany artykuł:
Teraz okazuje się, że dowodów w sprawie jest więcej. To nie tylko wadliwy sprzęt, ale i szersze zeznania policjantów. To, co wcześniej świadczyło na korzyść kierowcy, teraz potraktowano jako dodatkowe okoliczności, mogące zmienić wyrok.
W decyzji sądu I instancji zeznania i tzw. przeczucie policjanta nie wystarczyło w ocenie prędkości, w sytuacji, w której zawodzi sprzęt pomiarowy. Teraz sprawa wraca ponownie do sądu. Powołani zostaną biegli, którzy po raz kolejny zbadają nagrania z wideorejestratorów. Przesłuchani ponownie będą także policjanci.
>>> Śmiercionośna bakteria New Delhi w Lublinie! [AUDIO]
Sprawa Emiliana P. z Lublina ciągnie się już 3 lata
Przypomnijmy, sprawa dotyczy Emiliana P. z Lublina, który w 2016 roku nie przyznał się do winy i nie przyjął mandatu. Wyrok sądu I instancji był przełomowy, bo sąd wprost określił, że urządzenia tego typu nie powinny być używane – mówił nam mecenas Michał Skwarzyński, obrońca oskarżonego. Mierzona prędkość jest prędkością radiowozu, nie pojazdu kontrolowanego, tym samym to radiowóz popełnia wykroczenie.
– Sąd powiedział, że sam typ urządzenia nie powinien być stosowany, tzn. nie powinniśmy w XXI wieku korzystać z urządzenia, które mierzy własną prędkość, która pod warunkami hipotetycznymi może być przypisana prędkości obwinianego, które nie są do zrealizowania w ruchu drogowym – tłumaczy Skwarzyński.
>>> Ceny rosną na potęgę! Będzie jeszcze gorzej. Skąd ta drożyzna? [WIDEO]
>>> Krajobraz jak po burzy. Kilkaset interwencji strażaków w Lubelskiem [AUDIO]
Ostatni wyrok – zdaniem ekspertów – obnażył brak jakiejkolwiek metody w dokonywaniu pomiaru prędkości. Dodatkowo, pędzący za kierowcą radiowóz sam popełnia wykroczenie, bo nie jest to pojazd uprzywilejowany.
– Popełnia wykroczenie takie, jak sprawca, bo nie ma żadnego przepisu w Polsce, który by go zwalniał z niestosowania reguł ruchu drogowego. Pomiar przy użyciu wideorejestratora nie jest tak naprawdę pomiarem prędkości pojazdu śledzonego, jest pomiarem prędkości radiowozu. Zresztą policjant też specjalnie o to nie dba. On jedzie żeby zrobić wynik, żeby komuś zabrać prawo jazdy – komentuje sprawę karnista, prof. Artur Mezglewski, prezes Stowarzyszenia „Prawo na Drodze”.
Sprawą ponownie zajmie się Sąd Rejonowy Lublin-Zachód.
Zobacz TO WIDEO: