Kozubszczyzna i Radawiec to miejscowości położone na rogatkach Lublina, typowe sypialnie naszych czasów. Grzegorz G. mieszkał w pierwszej z nich. Przy domu miał mały warsztacik blacharski, gdzie prowadził drobne prace przy samochodach, lubił to. Dorabiał u brata, pomagał przy niedołężnych już rodzicach. - Nikt o nim słowa złego nie powie. Taki dobry, normalny facet - opowiada sąsiad, wciąż kręci głową z niedowierzaniem.
- Safanduła taki troszkę. Niby wysoki i przystojny, ale nie miał w sobie tego czegoś - ocenia kobieta, która Grzegorza doskonale znała. To tłumaczy zapewne, dlaczego nigdy nie założył rodziny, to także tłumaczyć może, dlaczego w oko wpadła mu Ewa Ch. Rozwódka, taka szara myszka, której nikt by nie zauważył. Ale Grzegorzowi się podobała. Zaczęli się spotykać, zrazu tajemnie, potem coraz bardziej oficjalnie. Syn kobiety, Mateusz od początku patrzył na amanta spod byka. Nie podobał mu się bardzo. - Mateusz go nienawidził. Także za to, że oni wspólnie sobie popijali - tłumaczy ktoś jeszcze. - Ale to spokojny chłopak. Co w niego wstąpiło?
Tego nie wie nikt. Feralnego wieczoru, w nocy z soboty na niedzielę brutalnie zabił kochanka swojej matki. Podobno Ewa Ch. gościła u kogoś do późna, przyjechał po nią Grzegorz i zabrał z imprezy. W ślad za nimi ruszył jej syn. Wiedział, gdzie pojechali. Droga serwisowa przy obwodnicy Lublina ma na wysokości Kozubszczyzny takie miejsce, które upodobali sobie żądni erotycznej bliskości kochankowie. A oni właśnie tacy byli. Kiedy przy aucie pojawił się Mateusz Ch. nawet go nie zauważyli. W chłopaku coś pękło. Zaczął bić mężczyznę z całych sił. Kiedy w kieszonce na drzwiach auta znalazł nóż, jął siec bez opamiętania.
- Zadał swojej ofierze ciosy nożem w okolice głowy, szyi, obojczyka i uda, powodując obrażenia kłute i cięte. Śmiertelna była rana na udzie, w wyniku której doszło do rozcięcia tętnicy i wykrwawienia się mężczyzny - informuje Agnieszka Kępka, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Lublinie.
Mateusz Ch. podejrzany o zabójstwo partnera swojej matki. 42-latek miał liczne obrażenia
Później wywlókł na wpół rozebranego mężczyznę z auta i zabrał pijaną matkę do domu. W miejscu, gdzie to się stało ktoś zapalił znicze. Ich płomień odbija się od kałuży zakrzepniętej krwi, która powstała w zagłębieniu na ziemi. Ciało znaleźli rowerzyści, którzy rano jechali drogą. Na miejscu pojawili się policjanci. - Już wstępne czynności na miejscu wskazywały, że denat został brutalnie zamordowany, a następnie porzucony - opowiada nadkom. Kamil Gołębiowski z KMP w Lublinie.
- Z ustaleń w sprawie wynika, iż czynu dokonał zatrzymany 29-latek. Mężczyzna w nocy zaatakował najprawdopodobniej nożem 42-latka, który spotykał się z jego matką. Następnie pozostawił ofiarę i odjechał samochodem - kontynuuje oficer prasowy.
29-latek usłyszał już zarzut zabójstwa. Za zabójstwo grozi mu kara dożywotniego pozbawienia wolności.