W 2016 roku Zakład Ubezpieczeń Społecznych zweryfikował 23,5 tysiąca zwolnień lekarskich mieszkańców Lubelszczyzny. Inspektorzy sprawdzali m.in. czy chory prawidłowo wykorzystuje czas zwolnienia. Okazało się, że 276 osób pracowało zamiast skupić się na dochodzeniu do zdrowia. Każda z nich musiała zwrócić świadczenia chorobowe za cały okres kontrolowanego zwolnienia.
– Wśród nich znalazła się na przykład właścicielka baru, która na zwolnieniu obsługiwała klientów w swoim lokalu. Tłumaczyła inspektorom, że zastępuje innych pracowników, którzy akurat również są na zwolnieniach lekarskich – mówi Renata Ziemiańska z lubelskiego oddziału ZUS.
Inspektorzy sprawdzają osoby prowadzące własne firmy i zatrudnionych w zakładach pracy, które zgłaszają do ubezpieczeń do 20 osób. Więksi pracodawcy samodzielnie realizują kontrolę prawidłowości korzystania ze zwolnień wobec swoich pracowników.
Kontrole przeprowadzają też lekarze orzecznicy ZUS. Sprawdzają, czy w dniu badania pacjent jest niezdolny do pracy. Jeśli może już wrócić do swoich obowiązków, to lekarz skraca zwolnienie. W ubiegłym roku trzeba było skrócić 370 zwolnień mieszkańców województwa.
Pół miliona kasy na chorych!
Podczas wszystkich kontroli okazało się, że 497 tys. złotych, które zostaną wydane w funduszu chorobowym dla tych, którym się należą. Dodatkowe „oszczędności” przyniosło również obniżanie zasiłku tym, którzy spóźnili się z dostarczeniem zwolnienia do pracodawcy lub do ZUS. Zgodnie z prawem chory ma na to siedem dni. Ponad 1,9 tys. osób przekroczyło termin. Z tego powodu ich świadczenia zmniejszyły się o prawie 136 tys. zł.