Jechali gasić pożar, gdy nagle wpadli w poślizg! Fatalny i niespodziewany finał strażackiej akcji w pobliżu Różanki (pow. włodawski) na Lubelszczyźnie. W środowy poranek potężny wóz PSP dachował w przydrożnym rowie. Wystarczyła chwila i leżał kołami do góry, wywrócony jak dziecięca zabawka. Trzech strażaków trafiło do szpitala.
– O godzinie 6.40 dyżurny włodawskiej komendy otrzymał zgłoszenie o dachowaniu pojazdu służbowego Straży Pożarnej na drodze wojewódzkiej numer 816 pomiędzy miejscowościami Szuminką a Różanką – potwierdza sierż. szt. Elwira Tadyniewicz z Komendy Powiatowej Policji we Włodawie.
Strażacy pędzili na sygnale, by ugasić pożar, a sami padli ofiarą fatalnych warunków na drodze. W całym regionie jezdnie były bardzo śliskie, a temperatura przy gruncie poniżej zera. To sprawiło, że powierzchnie dróg pokryte były cienką warstwą lodu. Istna szklanka. W takich warunkach o wypadek nie trudno. Nawet jeśli jedzie się potężnym wozem straży pożarnej.
Zobacz też: Zdjęcia martwych płodów na ulicach. W Lublinie chcą zakazu. Słusznie?
– Strażacy jadący do pożaru wpadli w poślizg, co doprowadziło do dachowania auta. Trzech funkcjonariuszy trafiło do szpitala – informuje Tadyniewicz. Funkcjonariusze zostali zabrani na obserwację, ale nic poważnego im się nie stało – przekazali ich koledzy z PSP. Na szczęście! Nie trudno sobie wyobrazić, że całe zdarzenie mogłoby skończyć się znacznie gorzej.
Polecany artykuł:
Dokładne okoliczności całego zdarzenia bada teraz policja. Mundurowi apelują też o ostrożność i rozwagę na drodze. Warunki pogodowe zmieniają się jak w kalejdoskopie i nie sprzyjają bezpiecznym podróżom. Strażacy, którzy wylądowali w przydrożnym rowie, jechali w trybie alarmowym do pożaru sadzy palącej się w kominie.