W kampanii wyborczej, która rozpoczyna się od momentu ogłoszenia przez prezydenta daty wyborów, materiały reklamujące polityków i polityczki powinny mieścić się w limitach. Ustala je Państwowa Komisja Wyborcza na podstawie liczby wyborców i wyborczyń w okręgach. Zdarza się jednak, że materiały wyborcze są umieszczane nielegalnie, czyli bez wymaganych zezwoleń i umów. I właśnie taka sytuacja spotkała pana Jędrzeja.
Jak podaje lublin112, w poniedziałek na ogrodzeniu swojej posesji zauważył baner wyborczy jedynki z listy Prawa i Sprawiedliwości Przemysława Czarnka. Ponieważ nie wyraził zgody na jego zawieszenie, próbował wyjaśnić sprawę w biurze poselskim, ale nie udało mu się z nikim skontaktować. Zadzwonił więc na policję i wówczas baner został zdjęty.
Z panem Jędrzejem skontaktował się pracownik biura poselskiego ministra i przeprosił za zaistniałą sytuację. Wytłumaczył, że zawinił tu czynnik ludzki. Ale to nie był koniec historii, bo następnego dnia na tym samym ogrodzeniu, ale kilkadziesiąt centymetrów dalej, zawisł identyczny baner. Mężczyzna natychmiast zadzwonił na policję, ponieważ chciał, żeby winni zostali ukarani. Za umieszczanie takich materiałów na ogrodzeniach bez zgody właściciela lub właścicielki kodeks karny przewiduje grzywnę.