Sąd nie miał wątpliwości

"Pomóż mi go ratować". Dramat na polu za domem. Bąbel nie przeżył

2023-03-10 12:01

Bąbel miał półtora roku, był wielkim, radosnym psiakiem pełnym życia. Czy choć trochę przypominał lisa? Wiesław Ś. (70 l.), myśliwy z Tarnawatki Tartaku na Lubelszczyźnie, zastrzelił psa na oczach jego właściciela. Sprawa trafiła do Sądu Rejonowego w Tomaszowie Lubelskim, który kilka dni temu wydał już drugi wyrok w tej sprawie, bardziej dotkliwy dla myśliwego.

Bąbel trafił pod dach pana Tomasza kiedy był szczeniakiem. W pewnym sensie mężczyzna uratował mu życie, ponieważ wspólnie z siostrą Anną adoptował go ze schroniska w Celestynowie. Dla mężczyzny, który od pewnego czasu sam prowadzi gospodarkę był najwspanialszym towarzyszem wypraw, najlepszym przyjacielem. - Szalał za mną, a ja za nim. Dzielnie biegał ze mną, kiedy przygotowywałem się do startów, pilnował obejścia, był mądrym psem - wspomina swojego przyjaciela Tomasz Piwko (46 l.). - Takiej żywiołości, radości i machania ogonem jeszcze nie widziałem.

Bąbel zabity z zimną krwią

Niestety, Wiesław Ś. zabił go z zimną krwią. Feralnego dnia, 26 listopada 2021 roku pojawił się w lesie nieopodal zabudowań pana Tomasza. Jak tłumaczył pokrętnie, w okolicy pojawił się chory lis. - Żalił się, że od kilku dni niczego nie upolował, był wkurzony - opowiadają ludzie na wsi. Być może dlatego postanowił zabić coś za wszelką cenę. Tego dnia pogoda była idealna, słonecznie choć chłodno. Ok. 14-ej pan Tomasz wyszedł z Bąblem na pole za domem sprawdzić, czy kombajn dokładnie zebrał kukurydzę. Byli jakieś 300 metrów od swego domu. Pod lasem, jakieś 100 metrów od nich, na ambonie siedział myśliwy. Doskonale widział pana Tomasza, wiedział zapewne, że to jego pies skacze koło niego, podbiega i odbiega od pana. Bąbel był jakieś 20 metrów od niego, kiedy padł strzał.

- Kiedy padł strzał myślałem, że strzela w lesie. Do głowy mi nie przyszło, że ktoś mógłby strzelać w moim kierunku, na polu, gdzie byłem nie tylko ja, ale także inni ludzie wykonujący prace polowe. Jednak kiedy pies zbliżył się do mnie, dostrzegłem krew na jego sierści. - Mężczyzna do dzisiaj widzi to przed oczami. - Sk... psa strzeliłeś, pomóż mi go ratować - krzyczał. Wiesław Ś. jak ostatni tchórz po prostu uciekł. - W ciągu kilkudziesięciu sekund był w samochodzie i uciekł - wspomina pan Tomasz.

On zaś ratował Bąbla. Dramatyczna walka o życie psa na nic się zdała. Po przewiezieniu do kliniki weterynaryjnej psiak odszedł na stole zabiegowym. Nie udało się mu pomóc. Lekarz był bezsilny, ponieważ pocisk użyty przez myśliwego rozerwał mu wnętrzności. Rana była ogromna, wielkości pięści.

Wiesław Ś. tłumaczył się tym, że pomylił psa z lisem

- To nie pierwszy przypadek zastrzelenia psa w naszej okolicy. Myśliwy twierdzi, że pomylił go z lisem, ale nasz pies był duży, ważył blisko 30 kg, był trzykrotnie większy od lisa, sięgał za kolano, miał masywne łapy, dużą głowę, opadające uszy, był inaczej ubarwiony niż lis i przede wszystkim nosił grubą i widoczną obrożę - dodaje pani Anna, współwłaścicielka Bąbla. - Nie był agresywny, trzymał się swojego opiekuna. I swoim zachowaniem nie przypominał żadnego dzikiego zwierzęcia.

Czytaj też: Zaatakował 16-latka na przystanku. Nikt nie zareagował. 20-latek trafił do aresztu

Myśliwy, członek koła Łowieckiego Sokół do końca utrzymywał, że to był stary, wyliniały z choroby lis. Sąd Rejonowy wiosną ubiegłego roku wydal pierwszy wyrok w tej sprawie, skazując Wiesława Ś. na karę 1,5 roku pracy społecznej (30 godzin miesięcznie) i 2 tysiące złotych nawiązki. Wiesław oburzył się tak wysokim w jego mniemaniu wyrokiem, jego adwokat zaś podnosił, że jest on osobą schorowaną i nie powinien być tak mocno karany. Kilka dni temu Sąd Rejonowy wydał kolejny wyrok, druzgoczący myśliwego. Jego tłumaczenia, że pomylił psa z lisem nazwał niedorzecznymi.

Sąd nie miał wątpliwości

- Pies miał przecież obrożę, inną barwę sierści i budowę ciała. W pobliżu przebywał człowiek. Dla myśliwego z długoletnim stażem, jakim jest Wiesław Ś. wszystko to powinno być to jednoznaczne, że nie ma do czynienia z lisem - podkreślano. Sąd skazał go teraz na pół roku więzienia w zawieszeniu na 2 lata, zabrał mu pozwolenie na broń, stracił także sztucer. Wiesław Ś. sięgnie także do kieszeni: ma zapłacić 8 tys. nawiązki na fundację pomagającą dzikim zwierzętom, 6 tys. dla właściciel psa i koszta sądowe. Łącznie to ponad 20 tys. zł. Wyrok nie jest prawomocny.

Sonda
Czy popierasz polowanie na zwierzęta przez myśliwych?
Zastrzelił żubra. Usłyszał wyrok
Listen on Spreaker.