Położyli się na jezdni i upozorowali wypadek. We wsi nikt nie był zdziwiony

i

Autor: KPP Lubartów Położyli się na jezdni i upozorowali wypadek. We wsi nikt nie był zdziwiony

Teraz to przesadzili

Położyli się na jezdni i upozorowali wypadek. We wsi nikt nie był zdziwiony

2024-05-11 8:18

Gdyby ich misterny, a jednocześnie pełen fantazji plan wypalił, w Pałecznicy pod Lubartowem żyłoby się im jak w raju. Tomasz G. (42 l.) i jego kompan Andrzej M. (54 l.) uznali, że po suto zakrapianym spotkaniu należy im się bezpłatny transport do domów, do których mieli po kilkaset metrów. Uradzili, że pomogą im w tym policjanci.

Do zdarzenia doszło kilka dni temu w Pałecznicy, gdzie mieszkają obaj mężczyźni. Panowie spotkali się pod lokalnym sklepem, a że nie widzieli się co najmniej od dwóch dni, postanowili uczcić spotkanie. No i wyszło jak wyszło... w każdym razie iść samemu ze spotkania się nie dało. Pomiarkowawszy to młodszy z nich wpadł na genialny, jak mu się wydawało, pomysł. Sięgnął tedy po telefon i nie bez trudu wybrał numer 112. Co było potem?

- Dyżurny lubartowskiej komendy otrzymał informację o potrąceniu dwóch mężczyzn przez samochód osobowy. Kierowca po zdarzeniu miał oddalić się w nieznanym kierunku - opowiada sierż. sztab. Jagoda Stanicka z policji w Lubartowie. Na miejsce natychmiast udali się policjanci z patrolu drogówki. - Gdy policjanci dojechali w opisywany rejon, zastali na jezdni dwóch leżących, znajdujących się pod znacznym działaniem alkoholu mężczyzn. Na miejscu obecny był także zespół pogotowia ratunkowego, który nie stwierdził u żadnego z nich obrażeń mogących świadczyć o zdarzeniu drogowym.

- To chociaż podwieźcie nas do domu i zapominamy o sprawie - zdradził w końcu jeden z nich powody wezwania służb.

- Położyli się na jezdni pozorując potrącenie. Upojeni alkoholem zgłosili wypadek, bo nie mieli siły dalej iść. Liczyli na to, że wezwany na miejsce patrol podwiezie ich do domu. Za popełnione wykroczenia obaj mężczyźni odpowiedzą już wkrótce przed sądem. Grozi im wysoka grzywna - dodaje policjantka.

Czytaj też: Incydent w Poniatowej. Rowerzysta zaatakował ratowników i pogryzł specjalistyczny materac

Odpowiedzą za zakłócenie porządku publicznego, a 42-latek za wywołanie fałszywego alarmu za co grozi kara aresztu, ograniczenia wolności albo grzywna do 1500 złotych.

We wsi nikt nie był zbytnio zdziwiony tym, co się stało. - Jak popiją, żarty się ich trzymają. Ale teraz to przeholowali - ocenia kolega obu śmieszków.

W tych miastach w Polsce jest najwięcej wypadków. Na szczycie listy wcale nie Warszawa czy Wrocław. Zdjęcia:

BMW potrąciło kobietę z dzieckiem. Przerażające nagranie z Puław