Na co dzień pracuje w Lublinie, jednak w niedzielne popołudnie sierż. sztab. Kamil Mitura wspólnie z żołnierzem WOT patrolowali ulice jednego z osiedli w Puławach. Kiedy szli ulicą Niemcewicza, zobaczył, jak z mieszkania na drugim piętrze bucha czarny dym. Wiedział, co robić. Natychmiast zawiadomił dyżurnego i pobiegł szukać mieszkania, w którym doszło do pożaru. Po drzwiach kawalerki pełzały już języki ognia.
– Pomieszczenie było bardzo zadymione. Zauważyłem mężczyznę, który wodą z wiaderka próbował ugasić palącą się turystyczną butlę gazową – opowiadał później bohaterski funkcjonariusz. – Ogień był już nie tylko w aneksie kuchennym, ale również w łazience, płomienie sięgały sufitu.
Mieszkający tam Mirosław J. nie dałby rady sam wydostać się z mieszkania, był zbyt przerażony i zszokowany, do tego stan ogólny jego zdrowia sprawiał, że był kompletnie bezradny. Nie potrafił odpowiedzieć na pytanie, czy w mieszkaniu został ktoś jeszcze.
– Policjant wrócił do mieszkania, żeby upewnić się, że nikogo nie ma. W momencie kiedy opuszczał mieszkanie, butla wybuchła, a siła wybuchu zamknęła drzwi do mieszkania, uderzając policjanta. Ogień zajął cały przedpokój – opowiada Ewa-Rejn Kozak z puławskiej policji. – Na miejscu zjawiła się straż pożarna.
Kamil Mitura zaś... wziął się za pomaganie strażakom!
Właściciel mieszkania trafił do szpitala, na szczęście jego życiu nie zagraża niebezpieczeństwo. Mężczyzna ten, cieszący się na co dzień szacunkiem i uznaniem swoich sąsiadów, ze względu na swój stan zdrowia i niepełnosprawność, nie będzie w stanie samodzielnie usunąć skutków pożaru.
– Przewidując taką ewentualność, funkcjonariusz nawiązał kontakt z bliskimi znajomymi mężczyzny oraz zadbał o przekazanie informacji na temat jego sytuacji pracownikom Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Puławach – dodaje Ewa Rejn-Kozak.