– Te dziury biorą się z różnicy temperatur, z szybkiego zamarzania i rozmarzania wody w nawierzchni – wyjaśnia Karol Kieliszek z lubelskiego ratusza. – Dotyczy to przede wszystkim dróg, które nie przechodziły gruntownego remontu od przynajmniej 10 lat – dodaje.
>>> Alarm bombowy w centrum Lublina. „Gińcie świnie. Bomba cyka” [AUDIO, AKTUALIZACJA]
Zobacz WIDEO!
>>> Lublin się wyludnia! Dokąd wyprowadzają się mieszkańcy miasta? [STATYSTYKI, AUDIO]
Najwięcej tego typu ubytków jest w Alejach Racławickich, alei Kraśnickiej, na ulicach Grafa i Pocztowej, czy w alei Unii Lubelskiej. Drogowcy doraźnie uzupełniają powstałe ubytki z dnia na dzień.
– Z racji panujących warunków atmosferycznych, te naprawy wykonywane są praktycznie codziennie. To wykonawca ma obowiązek patrolować, identyfikować i naprawiać takie problemy. W przeciwnym wypadku, jeżeli ktoś uszkodzi sobie samochód na takiej dziurze, wniosek o odszkodowanie skierowany zostanie właśnie do wykonawcy – mówi Kieliszek.
Przy takiej pogodzie, jaką mamy, drogowcy uzupełniają dziury masą bitumiczną na zimno, a gdy są lepsze warunki atmosferyczne – metodą na gorąco. Do tej pory miasto na takie naprawy wydało ok. 40-45 tysięcy złotych.