Mimo swojego zawodu może mieć poważne problemy. Rozpoczął się proces prokuratora Andrzeja S. z Krasnegostawu. Sprawę opisuje Dziennik Wschodni.
Mógł doprowadzić do tragedii! W lipcu ubiegłego roku, w środku dnia, kierowcy na S17 zauważali auto jadące wężykiem i wezwali policję. WV odbijał się od słupków dzielących jezdnie.
Patrol namierzył kierowcę w Łopienniku Górnym. Samochód stał obok jezdni, a za kierownicą spał mężczyzna. Miał 2,5 promila alkoholu w organizmie. Szybko okazało się, że to prokurator z Krasnegostawu, Andrzej S.
W czasie śledztwa Andrzej S. przekonywał swoich kolegów po fachu, że... to nie on prowadził auto. Problem w tym, że w samochodzie policjanci zastali tylko jego – z kluczykami w stacyjce.
Mężczyzna – mimo swojego zawodu – może przeżyć zawód. Sprawą zajęła się Prokuratura Krajowa, 59-latkowi cofnięto immunitet i postawiono zarzuty. Grożą mu dwa lata więzienia i wydalenie z zawodu.
Polecany artykuł: