Dzięki temu powstała niezwykła, praktyczna i poglądowa wystawa, która być może uratuje komuś życie. Oczywiście panie Maria Wojtyłło, Iwona Teresińska, Justyna Nowak i Małgorzata Słonina wszystkie grzyby zebrały osobiście! Potwierdza to Ryszard Czaja (65 l.), który wybrał się obejrzeć leśne skarby. – Na grzyby chodzę od małego, ale o kilku gatunkach nie wiedziałem, że są jadalne – przyznaje mężczyzna. – Z grzybami lepiej być ostrożnym niż przesadnie odważnym.
Warto jednak odważyć się i przynieść z lasu coś nowego. – Oczywiście dla pewności należy skonsultować się ze specjalistą, którego spotkać można w każdym oddziale sanepidu – podkreśla Iwona Teresińska, klasyfikatorka grzybów świeżych. Także te zaprezentowane na wystawie przeszły przez jej ręce.
Polecany artykuł:
Trzeba przyznać, że grzybny festiwal pod siedzibą sanepidu w Opolu Lubelskim robił wielkie wrażenie. Stoły uginały się wręcz pod pięknymi okazami grzybów mieniących się dziesiątkami barw. A że wszystkie osadzone były w mchu, w większości tak jak rosły w lasach powiatu opolskiego, wszystko wyglądało bardzo naturalnie. Kolory karteczek, na których umieszczone były nazwy mówiły o tym, z jakim grzybem ma się do czynienia: niebieski jadalny, czerwony niejadalny, zaś czerwony z trupią czachą, wiadomo, trujący!
Polecany artykuł:
Czegóż tam nie było, od borowików, kozaków, kurek po mniej znane gatunki takie jak mleczaj paskudny, piaskowiec modrak czy rycerzyk czerwonożółty. Z tych oznaczonych czerwonymi kartkami były rzecz jasna muchomory sromotnikowe, krowiaki czy gołąbki wymiotne. – Stoisko, które urządziłyśmy, cieszyło się wielkim powodzeniem. Grzyby zebrałyśmy w kilku miejscach na terenie powiatu opolskiego. Przychodzili oglądać je starsi i młodsi, od wycieczek szkolnych po nieraz doświadczonych grzybiarzy – opowiada Maria Wojtyłło, dyrektor Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Opolu Lubelskim.