Dramat w Dęblinie

Oskar dwa razy przejechał po swoim koledze. "Chodzi na siłownię i uważa, że cały świat jest jego"

2025-01-08 10:26

Jeśli myślał, że takie gangsterskie sposoby rodem z filmów sensacyjnych ujdą mu na sucho, srodze się pomylił... Oskar K. (27 l.) chciał ukarać swego kolegę, który podobno nie chciał oddać mu pieniędzy. Potrącił samochodem wracającego do domu Daniela S. (34 l.). A potem przejechał po nim i słysząc doskonale skowyt bólu ciężko rannego mężczyzny... zrobił to jeszcze raz!

Ulica Podchorążych w Dęblinie położona jest poza centrum miasta, biegnie z Dęblina w stronę Wisły i dalej, do Puław. Po zmroku jest ciemno, latarnie nie zapewniają bowiem dobrego oświetlenia. A już wśród starych, przedwojennych jeszcze kamienicach, jest naprawdę ciemno. Daniel S. mieszka nieopodal. - Normalny chłopak, ostatnio pracował, nie pił nawet za bardzo - mieszkający w budynku, pod którym doszło do nieszczęścia, mężczyzna starannie dobiera słowa. Widać, że nie chce mówić wszystkiego. - Oni tu jeden drugiego warci, podobno miał kłopoty finansowe - duka w końcu. Za to pochodzący spod Włodawy, ale mieszkający obecnie w Dęblinie Oskar, nie ma dobrej prasy. - Taki nadęty jest, nie wiadomo dlaczego. Chodzi na siłownię i uważa, że cały świat jest jego - dodaje mężczyzna.

Panowie, ofiara i kat znali się. Podobno Oskar K. pożyczył Danielowi S. pieniądze, a ten nie chciał ich oddać. A Oskar K. nie chciał już czekać. Tyle tylko, że sposób windykacji jaki wybrał był tak absurdalny, że trudno o gorszy. Feralnej nocy podjechał seatem w rejon ulicy Podchorążych. Kiedy zobaczył idącego uliczką biegnącą z boku budynku Daniela S., ruszył pełnym gazem. - 27-latek umyślnie i celowo wjechał prowadzonym przez siebie samochodem w pokrzywdzonego uderzając go w prawy bok i przewracając na jezdnię. Następnie dwukrotnie po nim przejechał - najpierw jadąc do przodu, a następnie cofając - powodując poważne obrażenia ciała - opowiada aspirant Łukasz Filipek z policji w Rykach. - Jak przekazali lekarze, 34-latek przeżył tylko dlatego, że została mu niezwłocznie udzielona pomoc medyczna.

Daniel S. rzeczywiście miał szczęście. Jego rozpaczliwy, pełen bólu wrzask, usłyszała mieszkająca w kamienicy kobieta i zadzwoniła po pogotowie. Z pogruchotanymi nogami i biodrem trafił do szpitala. Będzie żył, ale przed nim wiele miesięcy dochodzenia do siebie.

Oskar K. uciekł po tym, co zrobił. Zakrojone na szeroką skalę poszukiwania niedoszłego mordercy, w które zaangażowano kryminalnych z Dęblina, Ryk i KWP w Lublinie szybko dały efekt. Mężczyznę zatrzymano w Dęblinie. Odpowie za usiłowanie zabójstwa. Sąd Rejonowy w Rykach po analizie zgromadzonego materiału dowodowego zastosował wobec podejrzanego izolacyjny środek zapobiegawczy w postaci tymczasowego aresztowania na okres 3 miesięcy. Zgodnie z kodeksem karnym za usiłowanie zabójstwa grozi kara nawet dożywotniego pozbawienia wolności.

Sonda
Czy znając miejsce pobytu poszukiwanego przestępcy, poinformowałbyś policję?
Krwawa bójka w Lublinie,  poszło o smak wódki