Od tygodni kradł wódkę – systematycznie, po dwie, trzy butelki – zawsze tę samą, zawsze z tego samego dyskontu w Lublinie. Gdyby to było coś bardziej chwalebnego, to moglibyśmy pochwalić go za wytrwałość, sumienność i konsekwencję, ale w tej sytuacji… Zresztą 35-latek nie lubi zmienić przyzwyczajeń. Okazuje się, że w sprawie kradzieży też jest recydywistą. A wszystko zaczęło się od sygnału ze sklepu, którego pracownicy zauważyli, że systematycznie ginie im wódka.
Zobacz też: Makabryczna śmierć 25-latka. Śledczy wiedzą, co go zabiło. Ciało leżało na łące w Janiszach
– O serii kradzieży alkoholu w jednym z dyskontów zostali powiadomieni policjanci z 7. komisariatu. Z informacji przekazanych przez pracowników sieci wynikało, że na przestrzeni kilku ostatnich tygodni zginęły 42 butelki tego samego alkoholu o łącznej wartości ponad 2300 złotych – relacjonuje kom. Kamil Gołębiowski z Komendy Miejskiej Policji w Lublinie.
Mundurowi zajęli się sprawą i przeanalizowali nagrania ze sklepowego monitoringu. Okazało się, że wódka znikała systematycznie i za każdym razem stawała się łupem tego samego mężczyzny. – Sprawca przychodził do sklepu niemal codziennie i kradł po 2-3 butelki, które wynosił pod ubraniem – dodaje Gołębiowski.
Polecany artykuł:
Policjanci znali wizerunek sprawcy i szybko rozpoznali w nim „starego znajomego”. – Okazało się, że to dobrze znany funkcjonariuszom recydywista. Mężczyzna został zatrzymany i usłyszał zarzuty kradzieży – informuje kom. Gołębiowski.
Sprawca przyznał się do popełnienia przestępstwa. Alkoholu jednak nie odzyskano. Rozpłynął się w powietrzu? Został zapewne dobrze ukryty albo zwyczajnie spożyty. Czy przez samego złodzieja? Tego nie wiemy. Za kradzież w warunkach recydywy 35-latkowi grozi kara 7,5 roku więzienia.