Rodzinny dramat

O Annie i Wiesławie mówili "ludzie sukcesu". Kobieta została zamordowana, on leży w śpiączce. Koszmar w Biłgoraju

2024-07-05 9:39

Wydawałoby się, że życie Anny (+57 l.) i Wiesława (58 l.) H. z Biłgoraju (województwo lubelskie), nawet po rozwodzie usłane jest różami. Bardzo majętni mogli cieszyć się wygodnym życiem, dziećmi i wnukami. Niestety, to nie była przepustka do szczęścia i doszło do prawdziwej tragedii. W okazałym domu na głównej ulicy miasta znaleziono zakrwawione ciało kobiety i ciężko rannego mężczyznę. Co stało się w murach domu przy ul. Kościuszki? Muszą ustalić to śledczy.

Małżeństwo H. w Biłgoraju znają niemal wszyscy. - Ludzie sukcesu - mówi się o takich. Oboje ciężko pracowali i pomnażali to, co dostali od rodziców. - Wiesiek urodził się w Stanach, jego rodzice dobrze tam żyli. Miał smykałkę do interesów - mówi o koledze jego znajomy. Finansowo stali naprawdę dobrze: nieruchomości, sklepy, firmy. Los dał im także dwoje dzieci i udane wnuki.

Dramat w Biłgoraju. Anna nie żyje, Wiesław leży w śpiączce

Niestety, jak to często bywa fortuna nie przyniosła im szczęścia w miłości, kilka lat temu małżeństwo jęło się rozpadać. Dlaczego? Tego chyba nie wie nikt, ale nawet po rozwodzie mieszkali w jednym domu. Tym, w którym doszło do tragedii. Okazały budynek przy ul. Kościuszki, głównej ulicy Biłgoraju kupili jakiś czas temu i wyremontowali nie szczędząc sił ni kosztów. Na dole działały sklepy, luksusowe mieszkanie było na górze. Na podwórku garaż, a w nim luksusowy SUV.

O tym, że coś jest nie tak, w środowe popołudnie zawiadomiła policję córka Anny i Wiesława. Nie mogła się dodzwonić do mamy. Niestety, policjanci dokonali makabrycznego odkrycia. Na dole znaleźli nieżyjąca już kobietę. Na górze zaś ciężko rannego mężczyznę, który śmigłowcem trafił do szpitala w Lublinie. Przebywa w śpiączce. Nie można go przesłuchać. Co więcej, kiedy opatrywano go w domu, na miejscu pojawiła się straż pożarna.

- Czuć było gazem i benzyną - mówi nam jeden ze świadków. Czy to ma związek z tragedią? Tego nie wiemy. Zarówno policja, jak i prokuratura nadwzyczaj skąpo dzielą się informacjami w tej sprawie.

- Szkoda Ani, to była żywiołowa, pełna życia babka - opowiada "Super Expressowi" jej koleżanka ze szkoły średniej. Widywały się i teraz, choć rzadko. - Jej mąż zaś taki stanowczy, suchy - dodała.

Rodzinie i bliskim ofiary składamy wyrazy współczucia. Do sprawy wrócimy w naszym serwisie.