Bezsprzecznie garwolinianin doskonale zna kodeks drogowy, który kierowcom przekraczającym o ponad 50 km/h prędkość dopuszczalną funduje trzymiesięczny rozbrat z prawem jazdy. Pirat pędził już raz tak prędko, że policjanci, na których się natknął, zmuszeni byli odebrać mu dokument.
Zobacz też: PIJANA POLICJANTKA wjechała w drzewo. SKANDAL w Białej Podlaskiej. To nie pierwszy raz
Kwartał przymusowego postoju niczego go nie nauczył. Dosłownie po kilku dniach po odebraniu prawa jazdy z urzędu, 33-latek ruszył do Lublina. Miał pecha, bo natknął się na policjantów z grupy „SPEED”. To funkcjonariusze, do których należy ściganie najbardziej agresywnych kierowców, którzy swoim zachowaniem stwarzają zagrożenie bezpieczeństwa w ruchu drogowym.
– Funkcjonariusze, patrolując al. Solidarności, natknęli się na szybko jadącego chevroleta. Podczas pomiaru prędkości w terenie zabudowanym okazało się, że kierujący poruszał się z prędkością 124 km/h. Mundurowi od razu zatrzymali szybko mknący pojazd. Za kierownicą siedział 33-letni mieszkaniec powiatu garwolińskiego, który nie miał zapiętych pasów bezpieczeństwa – opowiada Kamil Gołębiewski z lubelskiej policji. – Swoje przewinienie tłumaczył pośpiechem do klienta. 33-latek na kolejne trzy miesiące będzie musiał pożegnać się z prawem jazdy. Dodatkowo został ukarany wysokim mandatem karnym, a na jego konto wpłynęło 12 punktów karnych.