Ulica Krótka w Lublinie wcale nie najkrótsza
Ulicę Krótką wytrasowano w 1911 roku i nazwę wtedy nadaną nosi do dziś. Zapewne jest najkrótszą ulicą Śródmieścia, może wspólnie z pobliską Bieczyńskiego i położoną przy deptaku ul. Wróblewskiego. Na pewno jednak dzierży prym w innym zestawieniu, w którym żadna inna ulica w centrum miasta jej nie przebije. Według Urzędu Statystycznego jej nazwa jest czwartą najczęściej występującą nazwą ulic w Polsce. Ulic Krótkich jest dokładnie… 2270.
- Każde szanujące miasto musi mieć ulicę Krótką - uznali zapewne urzędnicy. Dodajmy, że popularniejsze nazwy to Polna, Leśna i Słoneczna, które znajdziemy na przedmieściach miasta. Niedaleko Krótkiej położona jest młodsza o rok (powstała w 1912 roku) uliczka Feliksa Bieczyńskiego, kończąca się na murku okalającym popularnego „Sasa“. Ma 61 metrów, a jej patronem jest twórca Ogrodu Saskiego.
Ponad kilometr dzieli obie ulice od kolejnych w zestawieniu. Miedziana, która liczy 57 metrów wydaje się całkiem zapominana...
Najpewniej w 1912 roku, kiedy to krótka uliczka łącząca Bernardyńską z dzisiejszą Wyszyńskiego dostała swą nazwę co czulsze nosy mogły wyczuć jeszcze charakterystyczny zapach miedzi, dymów z hutniczych pieców, które przez kilkadziesiąt lat były nieodłącznym składnikiem tego miejsca. W 1860 roku Albert Plage, Niemiec osiadły w Lublinie, założył tu zakład kotlarski. Tablica informacyjna umieszczona na bramie małego jeszcze przedsiębiorstwa głosiła: „Fabryka Wyrobów Miedzianych A. Plagego” i zajmowała się produkcją m.in. rondli, wanien i aparatów gorzelnianych. W 1897 roku fabryczkę przejął Emil, syn Alberta i już po dwóch latach stwierdził, że miejsca tam mało, a położone zbyt blisko centrum miasta nie nadaje się na wielką fabrykę, jaką miała stać się nowa Fabryka Maszyn i Kotłów. Wyniósł się stamtąd na Bronowice. I miał rację – Zakłady Mechaniczne E.Plage i T. Laśkiewicz stały się po latach jednym z największych przedsiębiorstw w Lublinie.
Albert Plage nie dożył chwili, kiedy choć pośrednio, zapisał się w historii lubelskich ulic. Zmarł w 1910 roku.
Najkrótsza ulica w Lublinie ma zaledwie 37 metrów
Z Miedzianej całkiem niedaleko jest już do absolutnie najkrótszej ulicy w Lublinie, która w Polsce uplasowała się pod względem długości na 21 miejscu. Mowa o ulicy im. Teodora Gruella-Gretza, która ma zaledwie 37 metrów i swobodnie da się przejść nią w kilkanaście sekund spacerowym tempem. Choć leży w najstarszej części Lublina, na Starym Mieście, to na mapach pojawiła się dopiero w 1952 roku. Wtedy to radni miejscy uznali, że warto króciutkie przejście z Rynku do ulicy Jezuickiej nazwać jego imieniem. Kim był patron najkrótszej ulicy w Lublinie? Był pierwszym prezydentem Lublina wybranym zgodnie z wytycznymi Konstytucji 3-go Maja (gwoli historycznej prawdy, pierwszym prezydentem Lublina był przed nim Jan Kanty Makarowicz). Prezydentem miasta, które chyliło się ku upadkowi. Ba, ono już upadło… I nawet Gruell-Gretz nie potrafił temu zaradzić, choć robił co mógł. Niemiec, aptekarz, lekarz, bardzo poukładany człowiek. To on jako pierwszy ruszył walczyć z numeracją ulic, która wtedy rządziła się sobie tylko znanymi prawami. I tylko ona je znała, dzięki czemu Grodzka 3 graniczyła z Grodzką 15….usystematyzował to. Był też człowiekiem, który jako pierwszy zaordynował rozbudowę ubikacji w Lublinie.
- Na każdym placu ustęp – zarządził. I pewnie było to bardzo ważne, skoro lublinianie mu to zapamiętali.
Pełnił swój urząd przez 8 lat, od 1792 roku. Kiedy Insurekcja Kościuszkowska dotarła w Lubelskie, nie wahał się pomóc. Był aptekarzem, miał własną aptekę, która zaopatrywała powstańców. Gdyby taki oddany, ustosunkowany (w 1785 roku król Stanisław August Poniatowski nadał mu tytuł "aptekarza królewskiego") i pełen werwy człowiek władał miastem w czasie jego prosperity, byłby bohaterem, nie tylko zapomnianym prezydentem z króciutkiej uliczki. A tak… być może jego duch chodzi teraz lubelskim deptakiem, chłonie zmiany, jakie zachodzą w Lublinie.
A deptakiem musiałby chodzić codziennie – wybudował sobie bowiem kamienicę przy rogatce warszawskiej. Ówczesnej oczywiście, tuż przy wejściu do Saskiego Ogrodu.