Rodzinny dramat

Międzyrzecz Podlaski. Renata spaliła gospodarstwo byłego męża? Rodzina nie chciała jej wpuścić do domu

2023-05-16 11:21

Choć przez alkohol Renata Z. (47 l.) spod Międzyrzeca Podlaskiego (woj. lubelskie) przegrała rodzinę i miłość Adama (48 l.). Były już mąż postanowił dać jej szansę i pozwolił zamieszkać w rodzinnym domu, blisko ich córek. Odpłaciła mu w najgorszy możliwy sposób: kiedy nie pozwolił jej wejść pijanej do domu, spaliła gospodarstwo...

Małżeństwem byli przez 16 lat, doczekali się dwóch pięknych córek. Od pewnego jednak czasu drogi ich coraz mocniej się rozchodziły. Pan Adam, starowny i pracowity chciał jak najlepiej dla domu i rodziny, łącząc pracę zawodową z gospodarstwem. Był cudownym ojcem, chciał być też takim mężem. Niestety, pani Renata coraz bardziej przegrywała z uzależnieniem od alkoholu. Już nie była tą kochaną Renią, która doglądała córek i pomagała przy gospodarstwie. Rok temu się rozwiedli. - Uzgodniliśmy, że wróci do domu i będzie mieszkała z nami. Chciała być bliżej córek, one też chciały - opowiada. Niestety, nie widziała w sobie choroby, za żadne skarby nie chciała poddać się terapii i alkoholowe koszmary wracały z coraz większą siła. Nie pomogły prośby ani groźby, nie pomogło skierowanie na przymusowe leczenie... Zapewnienia, że już będzie dobrze i już nigdy, którymi kobieta próbowała zakląć rzeczywistość w okresach trzeźwości także nic nie dały.

Na tydzień przed tragicznymi wydarzeniami wpadła w ciąg. Znikała na całe dnie. Feralnego dnia, 12 maja, wróciła do domu kompletnie pijana. Rodzina nie chciała jej wpuścić do domu, nie chciała awantur. - Zobaczysz, pożałujesz, zobaczysz - mówiła już tak nieraz, jednak tej nocy słowa te wypełniła treścią. Chwyciła za bańkę z benzyną i poszła w kierunku zabudowań gospodarczych.

- Straciliśmy wszystko. Stodołę, sprzęt rolniczy, pszenicę, ciągnik, wszystko - mówi zrozpaczony pan Adam. Boli go to tym bardziej, że przepisał gospodarstwo na córkę, więc tak naprawdę krzywdy doznała także ona. - Dobrze, że nikomu nic się nie stało. Budynki stoją po sąsiedzku z innymi zabudowaniami... Jakby się przeniosło...

Tragiczny pożar gospodarstwa. Rodzina straciła wszystko

Równocześnie paliły się trzy budynki gospodarcze wypełnione składowanym zbożem i sprzętem rolniczym. Na posesji oraz w bezpośrednim sąsiedztwie znajdowały się zabudowania mieszkalne, w których przebywało wiele osób. Niestety pomimo przeprowadzonej przez strażaków akcji gaśniczej, podpalonych zabudowań nie udało się uratować. - Już wstępne czynności policji wskazywały jednoznacznie, że doszło do świadomego podpalenia. Z relacji zawiadamiającego wynikało, że krótko przed pojawieniem się ognia, pokłócił się z byłą żoną, która w złości opuściła dom - opowiada podinsp. Beata Miszczuk z KMP Biała Podlaska.

Jak ustalili policjanci, Renata Z. paliwem do kosiarki oblała budynki, podpaliła je i uciekła. - Policjanci odnaleźli kobietę, która nawet nie kryła agresji wobec byłego męża i dzieci. Została osadzona w policyjnym areszcie - dodaje policjantka. Renata Z. usłyszała zarzut sprowadzenia zdarzenia pożaru, zagrażającego zdrowiu wielu osób lub mieniu w wielkich rozmiarach. Wstępne straty szacowane są na około 300 tysięcy złotych. Kobiecie grozi do 10 lat więzienia.

Spłonęło 17 tys. piskląt. Ogromny pożar kurników w Podlaskiem
Sonda
Musiałaś/eś się kiedykowiek ewakuować z powodu pożaru?