Skrzyżowanie ulic Lubelskiej i Warszawskiej, środek – spokojnego na co dzień – Międzyrzeca Podlaskiego. Pod koniec lipca właśnie w tym miejscu doszło do groźnego wypadku: kierowca osobówki bezmyślnie zignorował światła i wjechał w motocyklistę. 67-letni kierowca jednośladu został ranny. Temu z osobówki – oczywiście nic się nie stało. Okazało się jednak, że był pijany.
Sprawca to młody ksiądz Mateusz G., który niedawno rozpoczął pracę na tutejszej parafii. Po pijaku staranował motocyklistę – rzut beretem od swojej plebanii. Miał 0,7 promila alkoholu w organizmie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Do wypadku doszło w środku dnia, w spokojny piątek (29.07) pod koniec lipca. Minął miesiąc, ale o sprawie zrobiło się głośno dopiero niedawno. Zainteresowały się nią media po sygnałach od mieszkańców miasta, zgorszonych tym, co zrobił kapłan. Jak mówili – ksiądz-pijak w niedzielę po wypadku, jak gdyby nigdy nic odprawiał mszę… Wkrótce jednak odezwało się chyba jego sumienie (lub ktoś mu o nim przypomniał), bo kapłan trafił na terapię.
Sprawę jako pierwsza opisała Gazeta Wyborcza. Z ustaleń jej dziennikarzy wynika, że potrącony motocyklista trafił do szpitala z poważnym urazem kręgosłupa. Pijany ksiądz Mateusz G., wikariusz z Międzyrzeca, miał 0,7 promila.
Sprawca wypadku to ksiądz z ponad 10-letnim stażem kapłańskim. Święcenia przyjął w 2011 roku. Od lipca miał pracować w Międzyrzecu. Ledwie zaczął, a już przestał… - Po wypadku trafił na terapię i choć formalnie dalej jest wikariuszem parafii pw. św. Józefa Oblubieńca NMP, to nie prowadzi tam działalności duszpasterskiej – informuje Dziennik Wschodni. Gdy skończy odwyk, to – jak zapowiada kuria – wyciągnięte zostaną wobec niego konsekwencje ze strony Kościoła.
Tak długo nie będzie raczej czekać policja i prokuratura, która bada sprawę. 36-letni ksiądz usłyszał już zarzut za jazdę pod wpływem. Drugie postępowanie dotyczy wypadku, który spowodował. Pierwotnie policja zakwalifikowała całe zdarzenie jako kolizję, ale obrażenia, jakich doznał 67-letni motocyklista, okazały się bardzo poważne. Ksiądz Mateusz G. stracił prawo jazdy, ale to nie koniec konsekwencji. Za spowodowanie wypadku może mu grozić kara wieloletniego więzienia.
Polecany artykuł: