Ulica Janowska nie dość, że jest wąska, to jeszcze końcowy jej fragment przy przejeździe kolejowym jest kręty i niezwykle dziurawy. Nie sprawiło to jednak, że kierujący starym audi A6 avant młody mężczyzna zdjął nogę z gazu. Przeciwnie, pędził jak szalony.
Na łuku drogi wziął się za wyprzedzanie jadącego przed nim autobusu wiozącego dzieci.
– Kiedy wracał na swój pas, stracił panowanie nad autem i wjechał na skarpę na poboczu – opowiada świadek zdarzenia. – Wybiło go w górę i koziołkował.
Jadący tuż za nim autobus hamował z piskiem opon. Inaczej wjechałby w osobówkę i doszłoby do prawdziwej tragedii. Z kilkunastu jadących w środku dzieci kilka spadło z siedzeń.
– Najbardziej ucierpiały dwie dziewczynki, które zostały odwiezione do szpitala – informuje Kamil Gołębiewski z KMP Lublin. Nie były to na szczęście poważne obrażenia, jedna z nich była mocno potłuczona, druga miała ranę na głowie. Były przytomne. Pozostałe dzieci pojechały innym pojazdem. Ale to już nie było to: smutne i przerażone tym, co się stało, marzyły zapewne, aby jak najszybciej znaleźć się w domu.
Kierowca audi... czmychnął z miejsca zdarzenia.
– Był nachlany, ledwo się ruszał – opowiadają świadkowie. Kiedy zaczął uciekać w stronę rzeki, nikt za nim nie pobiegł. – Wszyscy zajęliśmy się dziećmi. One ważniejsze od takiego śmiecia.
Policjanci wiedzą już, do kogo należy samochód. Nie zastali mężczyzny w domu. Zatrzymanie go jest kwestią czasu.
Polecany artykuł: