Alkohol i niepomiarkowanie w zazdrości zaprowadziły go wprost za kraty. Marek T. (52 l.) z Lublina od dłuższego już czasu uprzykrzał życie swej partnerce, oskarżając ją o zdradę, ale tym razem o mało jej nie zabił! Wracali razem z gościny u znajomych, gdy na środku ulicy rzucił się na Elżbietę C. (46 l.), przyciskając ją do krat i dusząc z całej siły! Gdyby nie przypadkowi ludzie, pewnie dokończyłby to, co w amoku zaczął…
Makabryczne sceny grozy na ulicach Lublina. W dzielnicy Dziesiąta ludzie widzieli już być może wiele, ale coś takiego…? 52-letni furiat, wracając z imprezy ze swoją konkubiną, omal nie zamordował swojej partnerki. Zaczął ją brutalnie dusić. Gdy wrócił do domu, sięgnął po broń.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
W zabudowanej domkami jednorodzinnymi dzielnicy Dziesiąta nikt do tej pory nie słyszał o Marku T., bo mężczyzna wiódł żywot przykładny i spokojny. Doglądał interesu, kosił trawnik pod domem, aż w jego życiu pojawiła się Elżbieta C. Ponętna brunetka zawróciła mu w głowie, a on stawał się o nią coraz bardziej zazdrosny. Dał temu wyraz także na imprezie towarzyskiej, na którą wybrali się razem kilka dni temu. Nadąsany, obrażony i coraz bardziej wściekły na swą towarzyszkę, która świetnie się bawiła, uznał, że chce już wracać do domu
Wszystko wydarzyło się w nocy z soboty na niedzielę (20/21.08). Konkubent z konkubiną wrócili z imprezy, ale szybko doszli do wniosku, że jeszcze im mało, więc za cel obrali sobie stację paliw i ruszyli po piwo. Nie przewidzieli, że ta podróż będzie tak tragiczna.
Gdy wracali do domu, 52-latek stawał się coraz bardziej nerwowy i agresywny. Wyzywał swoją partnerkę i oskarżał ją o zdrady! Później wpadł w furię.
– W pewnym momencie złapał za szyję 46-latkę, a następnie przycisną od ogrodzenia i zaczął ją brutalnie dusić. Kobieta momentami traciła świadomość – opisuje nadkom. Kamil Gołębiowski z Komendy Miejskiej Policji w Lublinie.
Odgłosy brutalnego ataku usłyszeli świadkowie i spłoszony 52-latek wziął nogi za pas. Wrócił domu i… zrobił kolejną szokującą rzecz.
– Jak się okazało, mężczyzna już we własnym mieszkaniu postrzelił się w nogę najprawdopodobniej z posiadanej broni hukowej. Został zabrany do szpitala – dodaje Gołębiowski.
Marek T., po tym jak strzelił, sam zadzwonił po pogotowie. Wówczas policjanci wiedzieli już o jego wyczynach na ul. Zemborzyckiej.
Życiu 52-letniego dusiciela nic nie zagraża. Już w szpitalu usłyszał zarzut usiłowania zabójstwa. Sąd zdecydował właśnie, że furiat najbliższe trzy miesiące spędzi za kratami. Został aresztowany. Gdy stanie przed sądem może usłyszeć surowy wyrok. Maksymalna kara za usiłowanie zabójstwa to dożywocie.