Kilka dni temu rozpoczął się kolejny rok akademicki. Dla lubelskich uczelni zaczął się od rewolucji. KUL i UMCS usiały zamknąć kilka kierunków z powodu braku chętnych. Niż demograficzny najbardziej odczuwalny jest na studiach II stopnia, uzupełniających magisterskich. Studenci najchętniej kontynuują naukę w większych miastach.
Za mało chętnych
W tym roku na UMCS naukę rozpoczęło ok. 9 tys. studentów, czyli o trzystu mniej niż rok wcześniej, zaś KUL rozpoczyna rok z liczbą studentów mniejszą o 700 żaków w porównaniu do poprzedniego roku. Te liczby najbardziej jednak odbiły się na kierunkach o dość wąskich specjalizacjach. KUL musiał zrezygnować w tym roku ze studiów licencjackich na kierunkach nauka o rodzinie i wiedza o teatrze oraz magisterskich ekonomii w filii w Stalowej Woli oraz socjologii.
Wąskie specjalizacje
Na UMCS zabraknie pierwszego roku bałkanistyki, informacji w e-społeczeństwie oraz Science i Technology na I stopniu i studiów wschodnioeuropejskich oraz turystyki historycznej. Nie było również chętnych na studia zaoczne z zakresu socjologii, pracy socjalnej czy pedagogiki specjalnej.
Pomimo niewielkiego zainteresowania przez zamknięciem na KUL obroniły się prawo UE i biotechnologia - oba w języku angielskim, socjologia, matematyka, kulturoznawstwo i retoryka. Na tych kierunkach studiować będzie po ok. 10 osób.
Z każdym rokiem mniej
Wszystkie kierunki uruchomiono na Politechnice Lubelskiej i Uniwersytecie Medycznym, ale i tu studentów jest znacznie mniej niż przed rokiem. Liczba studentów w Lublinie spada z każdym rokiem. Najwięcej było ich w 2004 r. - 87 tys., w tym roku będzie ich ok. 67 tys.