Do tej niewyobrażalnej tragedii doszło w nocy 13 grudnia w miejscowości Idalin. Spłonął dom, w którym mieszkała sześcioosobowa rodzina. W drewnianej części domu strażacy znaleźli zwłoki 45-letniego Krzysztofa K. oraz trójki jego dzieci. Z pożaru uratowała się jedynie żona mężczyzny oraz ich nastoletni syn.
Krzysztof K. zginął ratujące swoje dzieci śpiące w łóżku. - Tak mu kazało ojcowskie serce, nie przeżyłby i tak ze zgryzoty, gdyby nie próbował ich ratować - mówi pani Janina, sąsiadka. Nie wiadomo jeszcze, co było przyczyną tragedii. Ustali to biegły z zakresu pożarnictwa. Według wstępnych ustaleń strażaków, źródłem ognia mogło być urządzenie używane przez rodzinę do ogrzewania.
Kilka tygodni temu Krzysztof miał wypadek samochodowy. - Auto do kasacji, jemu nic się nie stało. Cieszył się, że Bóg go zachował do robienia dobrych rzeczy - opowiada sąsiad rodziny.