Taką niezwykłą niespodziankę przygotował po zakończonym liczeniu głosów w lokalu wyborczym jeden z członków komitetu wyborczego reprezentującego Andrzeja Dudę. Sprawę nagłośniły Dziennik Wschodni i Kurier Lubelski. To właśnie na ich łamach teraz wyjaśnia swoje zachowanie – Nie wiedziałem, czy to będzie Bronisław Komorowski czy Andrzej Duda. Sondaży nie znałem, wiedziałem jedynie kto wygrał w mojej komisji – tłumaczył dziennikarzom Dziennika Wschodniego w artykule „Toast i różaniec nad urną”.
Nie wszyscy skosztowali wina, tłumaczyli to koniecznością prowadzenia samochodu. Modlitwy nikt nie odmówił – głównie z zażenowania i zaskoczenia – przyznawali na łamach gazet. Sporną kwestią pozostaje spożywanie alkoholu w lokalu wyborczym, a tym samym w budynku szkoły.
Cała sprawa rozegrała się już po zakończonym liczeniu głosów. - W tej konkretnej sytuacji - jeśli było to już po wyborach i zakończeniu procedur – to każdy może robić co chce – wyjaśnia Teresa Bichta, dyrektor Biura Wyborczego w Lublinie dla Kuriera Lubelskiego w artykule „Policzyli głosy i odmówili różaniec”. Kraśnicka policja nie otrzymała oficjalnego zawiadomienia w tej sprawie. Funkcjonariusze zapewniają prześledzenie publikacji i jeśli uznają, że doszło do naruszenia prawa, podejmą czynności.
Sprawę dla Dziennika skomentowała także prezes fundacji Wolność od religii Dorota Wójcik – Zakładam dobrą wolę przewodniczącego komisji, jak też, że wszystkie osoby wyraziły zgodę na modlitwę. O dyskryminacji moglibyśmy mówić wtedy, kiedy ktoś zgłosiłby się sprzeciw. Jeśli tego nie zrobił, to należy uznać to za normalne praktyki, w których każdy może uczestniczyć.
Co sądzicie o tej sprawie? Czy wypada w taki sposób świętować zakończenia prac Komisji Wyborczej i wybór nowego prezydenta? KOMENTUJCIE!