W programie "Alarm!" TVP została przedstawiona sylwetka pani Ewy z Kraśnika. Na nagraniach widzimy, jak kobieta słania się na nogach, przewraca się na ulicy, gestykuluje, słyszymy jak krzyczy. Po pytaniu reporterki, po czym są butelki, które kobieta wyrzuciła do kosza, ta odpowiedziała: "Po gównie". Jak wynika z programu, kobieta ma pić od 8 lat. Były mąż oraz córki nie chcą mieć z nią nic wspólnego.
- Pani Ewa to taka lokalna gwiazda, w złym tego słowa znaczeniu. Stwarza problemy, nie tylko mieszkańcom, ale współwłaścicielom kamienicy - powiedziała w programie pani Joanna, lokalna dziennikarka.
Zobacz też: Lubelskie. Totalnie pijana matka opiekowała się malutkim dzieckiem!
- Ludzie się jej po prostu boją. Tam mieszka dużo starszych osób i oni się boją - powiedziała mieszkanka Kraśnika, pani Monika.
Dlaczego ludzie boją się pani Ewy? Z relacji mieszkanki Kraśnika wynika, że kobieta pod wpływem alkoholu wyzywa ludzi, zaczepia ich, "jest nieobliczalna".
- Ona jest bardzo krzykliwa. Siedzi na ławce i krzyczy na całe miasto, na cały rynek - powiedział w programie pan Andrzej.
Na pytanie dziennikarki, czemu pani Ewa nie chce pomocy, ta odpowiada:
- Tak! Pozamykam się w jakimś ośrodku, tak? A tu? Hulaj dusza, piekła nie ma.
Zobacz również: Makabryczna śmierć Anny U. pod Łukowem. Tragedia rozdziera serca
Kraśnik. Pożar w mieszkaniu
Jak wynika z materiału, kobieta jest właścicielką połowy kamienicy w Kraśniku. Właściciele drugiej połowy kamienicy obawiają się o swoje życie. Trzy miesiące temu w mieszkaniu pani Ewy wybuchł pożar, a ona z ciężkimi obrażeniami trafiła do szpitala.
- Ja się bałem przed (pożarem - przyp. red.) a teraz tym bardziej - mówi współwłaściciel kamienicy.
Kobieta od dwóch lat jest pod opieką MOPS-u. Dostaje codziennie ciepłe obiady. Według pracowników MOPS-u kobieta nie powinna sama funkcjonować w środowisku. Podczas pobytu pani Ewy w szpitalu MOPS wystąpił z wnioskiem o umieszczenie jej w Domu Pomocy Społecznej.