52-latek, który tak głośno i brutalnie domagał się wódki, może ponieść surowe konsekwencje. Najbliższe miesiące, albo i lata, spędzi za kratami. Jedno jest pewne: geniuszem zbrodni to Włodzimierz raczej nie zostanie. Nie po tym, jak mizernie poszedł mu bandycki napad z nożem na sklep w miejscowości Kozioł (pow. puławski) na Lubelszczyźnie.
Gdy 52-latek przedstawił swoje żądanie, ekspedientka jęła bronić sklepu, jak lwica młodych. Napastnik zmuszony był salwować się ucieczką na rowerze, który wprzódy zostawił przed sklepem.
Zobacz też: Puławy: Staruszka wyrzuciła pieniądze przez balkon! 26-latek aresztowany
Do napadu doszło kilka dni temu (28.03) w małym sklepie z artykułami spożywczo-przemysłowymi we wsi Kozioł. Włodzimierz P., mieszkający w okolicy, pojawił się w sklepie, kiedy nie było w nim nikogo. Pani Ula (36 l.) początkowo nie zwróciła na niego uwagi.
– Chodził między półkami, jakby czegoś szukał i nie mógł znaleźć – opowiada. Tymczasem pan Włodek najpewniej obmyślał plan akcji, bo kiedy był już gotowy, raptownie skierował się do kasy.
– Dawaj wódkę – ryknął na całe gardło, ale na ekspedientce nie zrobiło to żadnego wrażenia.
– Myślałam, że sobie żartuje. Dopiero, jak wszedł za ladę i wyciągnął łapska w stronę półek, zrozumiała, że to nie żarty – wspomina. I dodaje, że wtedy „wziął ją” potężny nerw. – Złapałam go za poły kurtki i wywlekłam zza kas.
Rabuś zrozumiał, że doznał sromotnej porażki i wziął nogi za pas. Wsiadł na rower stojący przed sklepem i próbował czmychnąć, gdzie pieprz rośnie. Pani Ula nie próżnowała jednak i zadzwoniła na policję.
Zobacz także: Gdzie jest Katarzyna Sadura? 49-latka z Puław wyjechała do Holandii i zaginęła
– Dwóch policjantów, w tym dzielnicowy było w tym czasie w terenie, kilka kilometrów od miejsca zdarzenia – informuje podkom. Ewa Rejn-Kozak z policji w Puławach. Natychmiast udali się w tamtą stronę. – Niedługo później zauważyli mężczyznę jadącego rowerem.
Okazało się, że to 52-letni mieszkaniec Baranowa. Był nietrzeźwy. Włodzimierz P. usłyszał zarzut usiłowania dokonania rozboju z użyciem niebezpiecznego narzędzia, trafił na trzy miesiące do aresztu i to właśnie tam, za kratami, poczeka na proces. Grozi mu kara 12 lat więzienia.