Jako pierwszy o tragedii poinformował portal RMF24. W czwartek rano w jednym z domów przy ul. Nadbystrzyckiej w centrum Lublina znaleziono ciała trzech dzieci. Według nieoficjalnych informacji, zwłoki dzieci odnalazła babcia, która przyszła do 26-letniej córki w odwiedziny. - Nie żyje trójka dzieci w wieku czterech, dwóch lat i jedno około ośmiomiesięczne. Trwają czynności z udziałem prokuratora, policjantów i lekarzy - poinformowała w czwartek rzecznik Prokuratury Okręgowej w Lublinie prok. Agnieszka Kępka. Jak nieoficjalnie dowiedziała się PAP, dzieci miała udusić ich 26-letnia matka. "Na ten moment nie mogę tego potwierdzić" - powiedziała Kępka. Według nieoficjalnych doniesień RMF24, matka jest narkomanką, na miejscu już wcześniej prowadzone były interwencje, a jej partner przebywa w więzieniu. Czynności z udziałem prokuratora trwały na miejscu przez kilka godzin. Około godziny 19 ciała dzieci zostały zabrane z domu do kostnicy. Dokładne okoliczności śmierci dzieci ma wyjaśnić sekcja zwłok.
Dziennikarzowi PAP udało się porozmawiać z sąsiadami rodziny, w której doszło do tragedii. Według ich relacji, rodzina wynajmowała jednopokojowy dom z łazienką od kilku lub kilkunastu miesięcy. Niewielka posesja szczelnie odgrodzona jest od wąskiej, błotnistej uliczki płotem. - Pierwszy raz słyszę o takiej sytuacji w okolicy. Była dziś u mnie policja. Jestem przerażona - powiedziała Katarzyna, która wynajmuje mieszkanie w pobliżu.
- To straszna tragedia. Ja też mam trójkę dzieci. Nie wyobrażam sobie, jak można zrobić coś takiego – powiedział Tomasz, który mieszka cztery posesje dalej. Przyznał, że nie zna rodziny, ale widywał matkę spacerującą z trójką dzieci. - Policja tutaj bywała, ale nie wiem, czy u nich czy w sąsiedztwie – dodał.
- Czasami, jak szłam z dziećmi do sklepu, to coś się słyszało. Pies ujadał non stop, słychać było kłótnie i odgłosy dziecka w tle. Policja przyjeżdżała. Różne rzeczy się działy - powiedziała sąsiadka Ewelina.
Przy uliczce, przy której doszło do tragedii znajduje się dużo opuszczonych mieszkań, rozpadających się i zaniedbanych drewnianych domów. Jest też kilka świeżo wyremontowanych budynków z mieszkaniami na wynajem. Kilkadziesiąt metrów stąd są obiekty dydaktyczne Politechniki Lubelskiej. Około 500 kroków od miejsca zdarzenia mieści się Komenda Wojewódzka Policji. - Tu nikt z zewnątrz nie wchodzi, bo myśli, że to slumsy. Nie można powiedzieć, że tu mieszka patologia - stwierdziła jedna z sąsiadek. Czytaj też: Cztery krzyże utonęły w kwiatach. Patryk zginął ze swoimi dziećmi. Serce krwawi [ZDJĘCIA, WIDEO]