Bomby nie było, ale takiej sprawy nikt nie zamierzał puścić nikomu płazem. Policjanci ruszyli tropem „terrorysty” i w końcu do niego dotarli. Teraz młody szantażysta stanie przed sądem. Nie jest nawet pełnoletni, a już zachował się jak zwykły przestępca.
Wszystko zaczęło się niepozorny, zwykły dzień na początku października. 65-latka z gminy Konopnica pod Lublinem odebrała telefon. W słuchawce usłyszała głos młodego mężczyzny. – Rozmówca powiedział, że musi przekazać mu 10 tysięcy złotych. W przeciwnym wypadku zdetonuje bombę, którą podłożył pod jej dom – relacjonuje kom. Kamil Gołębiowski z Komendy Miejskiej Policji w Lublinie.
Kobieta zgłosiła sprawę na policję. Taki sygnał – nawet jeśli wyglądał na fałszywą groźbę – musiał wywołać reakcję i wymagał realnego sprawdzenia. Na miejsce ruszyli policyjni pirotechnicy. Bomby nie było. Ale to nie był koniec sprawy!
– Prowadzone czynności pozwoliły ustalić dane sprawcy. Okazało się, że to 16-letni mieszkaniec województwa lubuskiego. Nieletni został już przesłuchany jako sprawca usiłowania wymuszenia rozbójniczego – informuje Gołębiowski.
Dlaczego nastolatek zrobił coś tak głupiego? Policjantom tłumaczył, że to miał być tylko żart. Pomysł podsunął mu filmik znaleziony w sieci. Numer do 65-latki spod Lublina znalazł przypadkiem w jakimś ogłoszeniu. Problem w tym, że nikomu nie było do śmiechu. 16-latkowi też nie będzie. Niebawem jego sprawa trafi do sądu rodzinnego.