SPSK 4 w Lublinie to największy szpital w województwie i jeden z większych w Polsce. Od poniedziałku 9 lipca pacjenci nie byli tam przyjmowani, bo nie miał się nimi kto zajmować. Pracujące w placówce pielęgniarki odeszły od łóżek i rozpoczęły strajk. Domagały się podwyżek – półtora tysiąca złotych brutto do pensji zasadniczej. W toku negocjacji ze szpitalem zaproponowały, by kwota została przyznana etapowo, do 2020 roku. Przypomnijmy, że przed rozpoczęciem strajku pielęgniarki masowo wykorzystywały zwolnienia lekarskie. Twierdziły, że nie ma to nic wspólnego z wysokością ich pensji, a ze specyfiką pracy powodującą liczne choroby i przemęczenie.
Szpital zaproponował inne rozwiązanie, które jednak nie satysfakcjonowało pielęgniarek. Chodziło o 850 złotych brutto, z czego 190 złotych miało być doliczone do pensji zasadniczej, a reszta wypłacana w ramach tzw. dodatku zembalowego. W negocjacjach z dyrekcją prowadzonych od poniedziałku uczestniczyli m. in. przedstawiciele Ministerstwa Zdrowia oraz Wojewody Lubelskiego. W sobotę późnym wieczorem doszło do kompromisu i strajk się zakończył.
Wzrost płac nie do końca jest satysfakcjonujący – mówi sekretarz związku zawodowego pielęgniarek w PSK 4, Dorota Ronek. Rozmawiała z nią Anna Opasiak.
Obie strony osiągnęły jednak kompromis; szpital wraca do normalnej pracy - mówi dyrektor placówki, Radosław Starownik.
Sobotnie negocjacje u wojewody lubelskiego trwały prawie pięć godzin.Wysokość podwyżek na razie pozostaje tajemnicą. Oficjalna informacja ma zostać przekazana dopiero po weekendzie.