Dawna drukarnia „Popularna” skrywa niejedną tajemnicę. To nie tylko stare maszyny „z duszą”. To także wiele bohaterskich opowieści, często też tragicznych. Pracownicy dbają o pamięć dawnych lubelskich drukarzy. Zapraszają na warsztaty, ale też fundują sporą dawkę ciekawej historii.
Wyrok śmierci za pomoc rodakom
Drukarnia „Popularna” powstała w 1932 roku, ale największą rolę odegrała w trakcie wojny. - Drukarze współpracowali z Podziemiem – tłumaczy nam Michał Kaczkowski, pracownik dzisiejszej Izby Drukarstwa Domu Słów. - Drukarze w nocy fałszowali niemieckie dokumenty dla Polaków – przepustki, dowody osobiste. Później drukowali książki, broszury i plakaty. Pod koniec wojny córka jednego z pracowników doniosła na ojca do gestapo. Cała kadra najpierw trafiła do więzienia na Zamku Lubelskim, następnie skazano ich na śmierć.
Po wojnie
Pomimo tragicznych wydarzeń w 1944 roku, drukarnia nadal funkcjonowała. Po wojnie wydawała prace dla KULu, nadal w zbiorach muzeum jest ramka do odbitki dyplomu Honoris Causa jednego z profesorów uczelni. W latach 50 drukarnia „Popularna” zmieniła nazwę na „Intrograf”, później w miejscu została utworzona Izba Tradycji Drukarstwa Lubelskiego. Niestety kłopoty finansowe sprawiły, że placówka popadła w ruinę. Nieogrzewany lokal stał się siedliskiem robactwa. - W niektórych maszynach zamieszkały szczury – tłumaczy Michał Kaczkowski.
Izba Drukarstwa
W 2007 roku placówkę przejął ośrodek „Brama Grodzka – Teatr NN”. Udało się przeprowadzić remont i odrestaurować maszyny. Wsparcie udzielił także Urząd Miasta Lublin. Zaniedbany lokal przekształcił się w Izbę Drukarstwa „Domu Słów”. Placówka prowadzi warsztaty dla wszystkich grup wiekowych.
Co ciekawego?
- Odwiedzają nas nawet najmłodsi – mówi Michał Kaczkowski. Są wycieczki dzieciaków z przedszkola, dużym zainteresowaniem cieszy się wtedy pracownia czerpania papieru. Każdy może samodzielnie wytworzyć papier z włókien roślinnych, ten następnie jest dekorowany. - Dla starszych mamy zajęcia z typografii, uczestnicy zajmują się składem tekstu. Podobnie, jak to robili zecerzy kilkadziesiąt lat temu, układają w odbiciu lustrzanym ołowiane czcionki – dodaje Michał Kaczkowski. Teksty są następnie drukowane na starych maszynach. Może to być wiersz, hasło czy afisz – wybór zależy od uczestników. Placówka proponuje także warsztaty kaligraficzne, introligatorskie czy litograficzne (rysowania na kamieniu).
Zobacz w galerii powyżej jak dawniej pracowali lubelscy drukarze!