Ich dom został zburzony przed świętami. Wszystko przez Rosję. Jak spędzą święta ludzie z Wyryk?

2025-12-24 10:13

Dla państwa Alicji i Tomasza Wesołowskich z Wyryk Woli pod Włodawą tegoroczne Boże Narodzenie będzie inne niż wszystkie wcześniejsze. Zamiast świąt w rodzinnym domu, który przez 40 lat był centrum ich życia, Wigilię spędzą w mieszkaniu zastępczym. Ich dom został wyburzony.

Budynek został poważnie uszkodzony podczas interwencji przeciwko rosyjskim dronom, do której doszło 10 września. Teraz na miejscu ruin i gruzu ma powstać nowy dom, wybudowany od podstaw przez państwo polskie. – Coś się w końcu ruszyło. Taki prezent na święta – mówił pan Tomasz, obserwując pracę koparki. Radość miesza się jednak z zadumą. Każdy ruch maszyny zabiera fragment wspomnień, lata pracy i całe dzieciństwo oraz młodość ich dzieci. – Tyle wspomnień się odzywa, jak tu fajnie było, ile pięknych chwil tutaj przeżyliśmy – dodaje pani Alicja, ocierając łzę.

Wesołowscy mieszkają obecnie w 80-metrowym gminnym mieszkaniu na tyłach ośrodka zdrowia. Lokal jest duży i ciepły, ale – jak podkreślają – nie jest ich własnym domem. To tutaj spędzą tegoroczne święta Bożego Narodzenia. Cieszą się, że przyjadą do nich dzieci.

Choć te święta Bożego Narodzenia spędzą z dala od rodzinnego domu, najważniejsze pozostaje jedno: będą razem, cali i zdrowi, w gronie najbliższych. I to – jak podkreślają – jest dla nich w tym roku najważniejsze.

W nocy z 9 na 10 września, w trakcie nocnego ataku Rosji na Ukrainę, polska przestrzeń powietrzna została wielokrotnie naruszona przez drony. Uruchomiono procedury obronne. Te drony, które stanowiły bezpośrednie zagrożenie, zostały zestrzelone przez polskie i sojusznicze lotnictwo. Rozpoczęto poszukiwania szczątków zestrzelonych maszyn. Jedna z pierwszych informacji dotyczyła wsi Wyryki w woj. lubelskim, gdzie - według wstępnych informacji - na dach domu spadł rosyjski dron. Później pojawiły się doniesienia, że na dom spadł niezidentyfikowany obiekt. W połowie września pojawiła się kolejna informacja. Jak nieoficjalnie ustaliła Rzeczpospolita, na dom mogła spaść rakieta wystrzelona z polskiego F-16. Pod koniec września Radio Eska podało, że rakieta miała pochodzić z norweskiego F-35, a nie z polskiego F-16. - Noc spędziliśmy na siedząco, drzemaliśmy tylko, prawdziwego spania nie było - opowiadali państwo Wesołowscy. Pani Ala wierzy, że czuwał nad nimi Bóg. - Pięć minut byłam od śmierci - dodaje kobieta. Chwilę przed katastrofą była w pokoju na górze, na szczęście zeszła w samą porę.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki