Henryk i Sylwester spłonęli na stosie. Recydywiści oskarżeni o potworną zbrodnię. Ruszył proces

2025-10-22 14:50

Przed Sądem Okręgowym w Lublinie rozpoczął się proces trzech mężczyzn oskarżonych o brutalne zabójstwo dwóch osób w Chełmie. Według ustaleń śledczych, sprawcy najpierw pobili swoje ofiary, a następnie podpalili je na stosie z mebli. Oskarżeni nie przyznają się do winy. Grozi im kara dożywotniego pozbawienia wolności.

  • Proces dotyczy zbrodni, do której doszło w marcu w Chełmie, w mieszkaniu przy ul. Narutowicza.
  • Oskarżeni to trzej mężczyźni w wieku 35–39 lat, dwaj z nich to bracia.
  • Według prokuratury, ofiary zostały najpierw brutalnie pobite, a następnie podpalone na stosie z mebli.
  • Świadkowie zeznali, że widzieli oskarżonych wychodzących z budynku tuż po wybuchu pożaru.
  • Jedna z ofiar, 66-latek, zmarła następnego dnia w szpitalu w wyniku oparzeń czwartego stopnia.
  • Drugi z mężczyzn zginął w płomieniach – w jego drogach oddechowych znaleziono sadzę.
  • Prokuratura twierdzi, że oskarżeni „celowo rozciągali w czasie moment pozbawienia życia pokrzywdzonych”.
  • Cała trójka była wcześniej wielokrotnie karana.
  • Następna rozprawa ma się odbyć 17 listopada.

W Lublinie ruszył proces trzech mężczyzn oskarżonych o zabicie dwóch osób w mieszkaniu przy ul. Narutowicza w Chełmie. Podczas rozpoczęcia procesu prok. Diana Wirtel-Mroczek oskarżyła dwóch braci: 39-letniego Tomasza B. i 35-letniego Krzysztofa B. oraz 37-letniego Piotra B. o zabicie ze szczególnym okrucieństwem mężczyzn w wieku 42 i 66 lat. Mężczyźni usłyszeli też zarzuty sprowadzenie zagrożenia życia i zdrowia wielu osób w wyniku pożaru mieszkania w kamienicy przy ul. Narutowicza w Chełmie. Dodatkowo, najstarszy z mężczyzn jest również podejrzany o wywieranie wpływu na jednego ze świadków.

Oskarżeni przed sądem nie przyznali się w środę do zarzucanych im czynów, odmówili składania wyjaśnień i odpowiedzi na pytania. – Nie dokonałem żadnego z zarzucanych mi przestępstw - mówił Tomasz B. Sąd przesłuchał w środę także świadka, który zauważył pożar w kamienicy przy ul. Narutowicza i zadzwonił po służby. Zeznawał, że widział, jak z budynku wychodzą 2-3 osoby, a kolejną spotkał na klatce. Jedna z nich odpowiedziała mu, że „to samo zgaśnie”.

Według ustaleń śledczych, podczas picia alkoholu Tomasz B. - z nieustalonego dotąd powodu - zaatakował pokrzywdzonych. Do ataku dołączyli pozostali oskarżeni, którzy – jak podano - wielokrotnie bili swoje ofiary pięściami oraz kopali po głowach i całym ciele. Najbardziej agresywny był Tomasz B., który uderzył też jedną z ofiar krzesłem w tułów. Moment uderzenia został uwieczniony na nagraniu z prywatnego monitoringu obejmującego kamienicę przy ul. Narutowicza. Według relacji jednego ze świadków zdarzenia, „było widać, że oni (oskarżeni) nad sobą nie panują; ten Tomasz B. dostał jakiejś białej gorączki”.

Pobici mężczyźni stracili przytomność. Oskarżeni zabrali znalezione w mieszkaniu materiały tekstylne oraz meble i ułożyli te rzeczy oraz pokrzywdzonych w stos, który następnie Tomasz B. podpalił. Po zajęciu pomieszczenia przez ogień oskarżeni wyszli z mieszkania.

66-letni pokrzywdzony zmarł następnego dnia w szpitalu w wyniku wstrząsu oparzeniowego. Stwierdzono u niego rozległe oparzenia czwartego stopnia, a także m.in. tłuczone rany głowy i twarzy, krwiaki. U młodszego z mężczyzn sprawcy spowodowali zwęglenie niemal całej powierzchni ciała z dużymi ubytkami tkanek. Stwierdzono też duże ilości sadzy w drogach oddechowych, wskazujące na życie i oddychanie pokrzywdzonego w momencie pożaru.

Według prokuratury, bezpośrednią przyczyną śmierci pokrzywdzonych było ich podpalenie, a oskarżeni „celowo rozciągali w czasie moment pozbawienia życia pokrzywdzonych”. Oskarżeni byli wielokrotnie wcześniej karani. Wszyscy są obecnie aresztowani. Grozi im dożywocie.

W pożarze w Lublinie zginęło troje ludzi. - Nie powinni tak skończyć - mówi ich kolega SHORT
Sonda
Czy sprawcy zabójstw powinni od razu trafiać za kraty na dożywocie?

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki