- Proces dotyczy zbrodni, do której doszło w marcu w Chełmie, w mieszkaniu przy ul. Narutowicza.
- Oskarżeni to trzej mężczyźni w wieku 35–39 lat, dwaj z nich to bracia.
- Według prokuratury, ofiary zostały najpierw brutalnie pobite, a następnie podpalone na stosie z mebli.
- Świadkowie zeznali, że widzieli oskarżonych wychodzących z budynku tuż po wybuchu pożaru.
- Jedna z ofiar, 66-latek, zmarła następnego dnia w szpitalu w wyniku oparzeń czwartego stopnia.
- Drugi z mężczyzn zginął w płomieniach – w jego drogach oddechowych znaleziono sadzę.
- Prokuratura twierdzi, że oskarżeni „celowo rozciągali w czasie moment pozbawienia życia pokrzywdzonych”.
- Cała trójka była wcześniej wielokrotnie karana.
- Następna rozprawa ma się odbyć 17 listopada.
W Lublinie ruszył proces trzech mężczyzn oskarżonych o zabicie dwóch osób w mieszkaniu przy ul. Narutowicza w Chełmie. Podczas rozpoczęcia procesu prok. Diana Wirtel-Mroczek oskarżyła dwóch braci: 39-letniego Tomasza B. i 35-letniego Krzysztofa B. oraz 37-letniego Piotra B. o zabicie ze szczególnym okrucieństwem mężczyzn w wieku 42 i 66 lat. Mężczyźni usłyszeli też zarzuty sprowadzenie zagrożenia życia i zdrowia wielu osób w wyniku pożaru mieszkania w kamienicy przy ul. Narutowicza w Chełmie. Dodatkowo, najstarszy z mężczyzn jest również podejrzany o wywieranie wpływu na jednego ze świadków.
Oskarżeni przed sądem nie przyznali się w środę do zarzucanych im czynów, odmówili składania wyjaśnień i odpowiedzi na pytania. – Nie dokonałem żadnego z zarzucanych mi przestępstw - mówił Tomasz B. Sąd przesłuchał w środę także świadka, który zauważył pożar w kamienicy przy ul. Narutowicza i zadzwonił po służby. Zeznawał, że widział, jak z budynku wychodzą 2-3 osoby, a kolejną spotkał na klatce. Jedna z nich odpowiedziała mu, że „to samo zgaśnie”.
Według ustaleń śledczych, podczas picia alkoholu Tomasz B. - z nieustalonego dotąd powodu - zaatakował pokrzywdzonych. Do ataku dołączyli pozostali oskarżeni, którzy – jak podano - wielokrotnie bili swoje ofiary pięściami oraz kopali po głowach i całym ciele. Najbardziej agresywny był Tomasz B., który uderzył też jedną z ofiar krzesłem w tułów. Moment uderzenia został uwieczniony na nagraniu z prywatnego monitoringu obejmującego kamienicę przy ul. Narutowicza. Według relacji jednego ze świadków zdarzenia, „było widać, że oni (oskarżeni) nad sobą nie panują; ten Tomasz B. dostał jakiejś białej gorączki”.
Pobici mężczyźni stracili przytomność. Oskarżeni zabrali znalezione w mieszkaniu materiały tekstylne oraz meble i ułożyli te rzeczy oraz pokrzywdzonych w stos, który następnie Tomasz B. podpalił. Po zajęciu pomieszczenia przez ogień oskarżeni wyszli z mieszkania.
66-letni pokrzywdzony zmarł następnego dnia w szpitalu w wyniku wstrząsu oparzeniowego. Stwierdzono u niego rozległe oparzenia czwartego stopnia, a także m.in. tłuczone rany głowy i twarzy, krwiaki. U młodszego z mężczyzn sprawcy spowodowali zwęglenie niemal całej powierzchni ciała z dużymi ubytkami tkanek. Stwierdzono też duże ilości sadzy w drogach oddechowych, wskazujące na życie i oddychanie pokrzywdzonego w momencie pożaru.
Według prokuratury, bezpośrednią przyczyną śmierci pokrzywdzonych było ich podpalenie, a oskarżeni „celowo rozciągali w czasie moment pozbawienia życia pokrzywdzonych”. Oskarżeni byli wielokrotnie wcześniej karani. Wszyscy są obecnie aresztowani. Grozi im dożywocie.