Motorowa – jedna z uliczek robotniczego osiedla Tatary w Lublinie. Stare, ponad półwieczne bloki skąpane w zieleni. W środę rano zaroiło się tam od policji i straży pożarnej. Powód był makabryczny. – W mieszkaniu ujawniono zwłoki 42-letniego mężczyzny, mieszkańca Lublina – informuje Kamil Gołębiowski, rzecznik KMP w Lublinie – Wstępne oględziny wskazywały, że do jego śmierci nie przyczyniły się osoby trzecie. Na miejscu przeprowadzono czynności pod nadzorem prokuratora, który będzie wyjaśniał dokładne okoliczności sprawy. Ten opis nie oddaje tego, co mundurowi zastali w środku. Musieli wyważyć drzwi, strażacy próbowali dostać się także do mieszkania Tomasza T. przez balkon używając specjalistycznego sprzętu.
- Leżał w dużym pokoju. Poszarpany. Głowy prawie nie miał, była zjedzona – dowiadujemy się nieoficjalnie. – Pies, początkowo agresywny, w pewnym momencie siadł obok zwłok. Tomasz G. sprowadził się na Motorową kilkanaście lat temu. Mieszkał z żoną, jednak po rozwodzie został sam. Zajmował się naprawianiem sprzętu komputerowego. - Drobny blondyn z dłuższymi włosami. Spokojny i poukładany – wspominają sąsiedzi. Uwielbiał psy. Agatka, pies rasy amstaff była już drugim zwierzęciem, które z nim mieszkało. Wcześniej także miał sukę tej rasy. Ma nie więcej niż dwa lata. - Widywałam się z nim na psich spacerach. O swej psinie mógł opowiadać godzinami – opowiada mieszkająca w bloku obok kobieta. – Nie była agresywna, z radością witała się z innymi psami.
Potwierdza to mieszkający naprzeciwko Tomasza G. starszy pan. G. pomagał mu czasem w codziennych sprawach. - Lubiła mnie. Słyszałem jak przebiera nogami w przedpokoju, kiedy przechodziłem obok drzwi pana Tomasza – opowiada. Tomasza G. ostatnio widziano w ostatnią sobotę. W niedzielę pies zaczął ujadać. W środę w południe specjaliści wyprowadzili go z domu i zabrali do schroniska.