Przypomnijmy, ciało chłopca znaleźli pracownicy jednego z hosteli działających przy ul. Orlej w centrum Lublina. Około 14-tej zaroiło się tam od policji i służb ratowniczych. 10-latkowi nie można było pomóc. Leżał martwy w łóżku. Najprawdopodobniej został uduszony. Kamil Gołębiewski, rzecznik prasowy KMP w Lublinie zastrzega, że jest stanowczo zbyt wcześnie na potwierdzenie tego typu informacji.
- Na miejscu wciąż pracują funkcjonariusze – ucina spekulacje. Od początku poszukiwali rodziców chłopca. Jak się nam udało ustalić nieoficjalnie, ostatnią osobą widzianą z chłopcem była właśnie jego matka, która zjawiła się w hostelu w połowie tygodnia. Policjanci nie informują na razie, czy została już zatrzymana czy wciąż jest na wolności. To, że trafiła za kraty jest bardzo prawdopodobne, ponieważ do tej pory nie pojawił się żaden list gończy, co w takich przypadkach dzieje się szybko.
Również nadzorująca śledztwo Prokuratura Okręgowa w Lublinie nabrała wody w usta, śledczy nie udzielają na razie zbyt wielu informacji. – Cały czas trwają czynności w tej sprawie. Zabezpieczono monitoring, przesłuchiwani są świadkowie. Sekcja zwłok chłopca zaplanowana jest na poniedziałek – mówi w rozmowie z SE prok. Agnieszka Kępka, rzeczniczka prasowa Prokuratury Okręgowej w Lublinie.
- Czy chodzi o Monikę S. – dopytujemy.
- Na razie tego nie potwierdzam – odpowiada prok. Kępka.
O Monice S. zrobiło się głośno na początku grudnia 2018 roku. Śledczy zarzucili jej wyprowadzenie z kont Bractwa Św. Alberta w Lublinie ponad 200 tys. zł. Kobieta przyznała się do tego.