Dobre diabły, becikowe dla kata i procesy czarownic. Co jeszcze kryje w sobie historia Lublina?

2015-11-16 15:31

Krwawe morderstwa, egzekucje i przestępcy. Lublin z wieków minionych zaskakuje. Mieszkańcy mieli sposoby, aby pozbyć się nielubianej sąsiadki. Sprawdźcie do czego wykorzystywali gołębie serca i sznurki z męskich spodni.  

Lublinianie w średniowieczu wierzyli w moc szatana i działające w jego imieniu czarownice. Ich działalności przypisywano klęski głodu, wojny oraz wszelkie codzienne niepowodzenia. Czary siały zniszczenie i pomagały tym, którzy je rzucali. Lublinianie tak zdobywali partnerów, pozbywali się niechcianych sąsiadów czy kochanki męża.

Częstsze od demonów pojawiały się choroby umysłowe, nerwowe czy halucynacje głodowe. Przykładem takiego „opętania” jest historia Wojciecha Koziełka, który słyszał głosy i oskarżył sąsiadkę o nasłanie na niego diabła w 1698 roku. Koziełek poddawał się egzorcyzmom w Tomaszowie i kąpał się w ziołach. Jak nietrudno się domyślić – z mizernym skutkiem.

Chcecie dowiedzieć się kim były dobre diabły, poznać szczegóły z życia lubelskiego kata oraz dlatego bano się wilkołaków?

Artykuł napisany na podstawie informacji zarchiwizowanych przez Teatr NN.