Moda na „czarny piątek” czy nawet na cały „czarny tydzień” przywędrowała do nas z Zachodu. O ile za oceanem faktycznie można trafić na wielkie obniżki towaru (sięgające nawet -90 proc.), to w naszym kraju mowa o znacznie skromniejszych przecenach. Z badań rynkowych wynika, że w ubiegłym roku ceny produktów w trakcie „Black Friday” były niższe zaledwie o 3,5 proc. w porównaniu do tygodnia poprzedzającego.
– Produkt którego poszukujemy, który jest nam potrzebny, wcale nie musi cieszyć się aż taką obniżką, a wręcz przeciwnie. Bo cena z „obniżką” w sklepie A może być wyższa niż u konkurencji w sklepie B bez żadnych obniżek, czyli w regularnej, codziennej cenie – podkreśla w rozmowie z Radiem ESKA Lublin Lidia Baran-Ćwirta, Miejski Rzecznik Konsumentów w Lublinie.
Jak zatem nie dać się nabrać na oferty głoszące „ceny tańsze nawet o 90 proc.”? – Musimy sprawdzać ceny, trzeba kierować się zdrowym rozsądkiem – dodaje Baran-Ćwirta. – Warto porównywać ceny, korzystając z internetowych „porównywarek” lub korzystając z tradycyjnej metody porównywania cen w poszczególnych sklepach stacjonarnych. Wybierajmy ofertę, która jest dla nas atrakcyjna cenowo, ale także przyjazna dla nas, jako konsumentów.
Trzeba też zachować zdrowy rozsądek i trzy razy zastanowić się, czy dany produkt na pewno jest nam potrzebny.
Jak się jednak okazuje, w trakcie Black Friday czy całego Black Week, biuro miejskiego rzecznika konsumentów w Lublinie nie notuje szczególnie wzrostu wizyt mieszkańców, skarżących się na złe traktowanie ze strony sprzedawców. Ale już w trakcie przedświątecznych zakupów lub posezonowych wyprzedaży, liczba petentów rośnie lawinowo.
– Obecnie, w trakcie dnia jest to od kilku do kilkunastu osób, które zgłaszają się do nas, do biura, osobiście – wyjaśnia Baran-Ćwirta. – Do tego dochodzi około 30, 40 telefonów w trakcie dnia. Świadczymy także porady mailowo.