Bartosz T. spadł z trzeciego piętra i miał wiele szczęścia, że przeżył. Upadek zamortyzowało rosnące przy bloku drzewo oraz miękka ziemia. Niestety, spadał głową w dół. Z ciężkim urazem kręgosłupa trafił do szpitala we Włodawie, po czym śmigłowcem do Lublina. - Podobno poszedł mu rdzeń kręgowy i chłopak już nie będzie chodził - opowiada kolega mężczyzny.
Do zdarzenia doszło w biały dzień, około 14-tej. Po ratunek zadzwonił świadek zdarzenia. - Trzymał go za nogi za balkonem. Potem puścił - mówił przerażony. Jak do tego doszło, że Bartosz T. znalazł się na trawniku? Wiadomo, że w chwili wypadku był nietrzeźwy. Do działań przystąpili włodawscy kryminalni.
- W mieszkaniu, z którego został wyrzucony 29-latek, zatrzymali dwóch znajdujących się tam mężczyzn, 37-latka i 38-latka - mieszkańców powiatu włodawskiego. 37-latek był trzeźwy, zaś jego znajomy 38-latek miał ponad 2 promile alkoholu w organizmie - opowiada aspirant sztabowy Kinga Zamojska-Prystupa z policji we Włodawie. - W pewnym momencie, 37 i 38-latek chcąc pozbawić życia 29-latka po uprzednim skrępowaniu rękami jego rąk i nóg wyrzucili go zwróconego głową do dołu z balkonu na trzecim piętrze. Ze wstępnych ustaleń wynika, że powodem miało być "wyjaśnienie" zaległych spraw - dodaje.
Paweł P. nie ma na osiedlu dobrej opinii. Karany, cały w tatuażach, taki lokalny wirażka. Został zatrzymany bezpośrednio po zdarzeniu. Trzeźwy, ale pod wpływem narkotyków. Trafił do aresztu. Znali się z ofiarą od dzieciństwa. Bartosz T. mieszka w sąsiednim bloku z babcią i bratem. Jego mama umarła niedawno. - Oby tylko żył i wszystko będzie dobrze. Oby tylko żył - łka jego babcia.
Obaj mężczyźni zostali aresztowani na trzy miesiące. Grozi im dożywocie za kratkami.
Czytaj też: Lublin. Thabiso S. zobaczył ukochaną z innym. 20-latka wyskoczyła przez okno