Dramat pani Barbary nagłośnił program "Państwo w Państwie". Kobieta w 1996 roku kupiła od dewelopera 50 metrowe mieszkanie. Wzięła nawet kredyt, który spłaciła dwa lata później. W 1998 roku pani Barbara zameldowała się, ale niestety później było już tylko gorzej. Deweloper nie sporządził umowy przeniesienia prawa własności. Okazało się, że spółka jest zadłużona.
Dopiero w 2011 roku zapadł wyrok, dzięki któremu kobieta mogła udać się do notariusza. Niestety to nie było koniec dramatu. Poszło o 3 centymetry. "[...] tam miała usłyszeć, że powierzchnia jej mieszkania w księgach wieczystych jest inna i wynosi nie 57,91 m2, jak było napisane w wyroku, ale 57,94 m2. Ponadto, likwidator spółki miał się nie pojawić, a numeracje działek miały się różnić, przez co kobieta nadal nie mogła podpisać aktu notarialnego" - czytamy na stronie programu Państwo w Państwie.
Koszmar kobiety trwał dalej. Spółka została rozwiązana. w 2016 roku nowym właścicielem mieszkania pani Barbary został Urząd Miasta Lublin.
Na pewno sytuacja, w której znalazła się pani Barbara jest bardzo nietypową, trudną i z punktu widzenia społecznego rzeczywiście ona została jakby skrzywdzona przez przepisy prawa – powiedziała reporterce "Państwa w Państwie" Małgorzata Zdunek z Wydziału Gospodarowania Mieniem i Energią Urzędu Miasta Lublin.
Z programu wynika, że w 2024 roku kobieta stanęła przed dylematem: wyprowadzić się czy wynajmować mieszkanie od miasta... Wybrała to drugie rozwiązanie. Całą historię można obejrzeć w programie Państwo w Państwie.