Do potwornej awantury doszło kilka dni temu w ładnym, zadbanym domu stojącym w porządnej dzielnicy Zamościa, w powstałej na przestrzeni lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych ubiegłego wieku dzielnicy domów jednorodzinnych. Jerzy S. jest ojczymem Zbigniewa, mieszkają razem w dużym, piętrowym domu. Raczej za sobą nie przepadają. - Ostatnio Jurek zrobił się nieznośny. Rok temu przeszedł udar, coś się w nim zmieniło. Fizycznie nie ma po tym znaku, śmiga jak młodzieniec. Jednak zamiast pogody ducha jaką miał pojawiła się agresja - opowiada sąsiad niedoszłego zabójcy.
Inni zaś stają murem za nim. - Do tanga trzeba dwojga, Jurek nie wytrzymał już codziennego dokuczania, obrażania - dodają.
Czytaj też: Arek szedł przez wieś ociekając krwią. Prawda okazała się przerażająca
Jak było w istocie, wyjaśni prokuratorskie śledztwo. Wiadomo, że kilka dni temu 66-latek wrócił do domu pijany, co nie zdarzało mu się często. Miał ponad 2 promile alkoholu we krwi. Panowie zaczęli się ze sobą sprzeczać. O głupoty, pijany pasierb działał Jerzemu K. na nerwy, zwłaszcza, że sam był trzeźwy i nie pił wcale. Agresja ze strony starszego z panów narastała. - Najpierw oblał go wrzącą wodą z czajnika, a później zadał kilka ciosów nożem w klatkę piersiową, przedramię oraz policzek - opowiada podkom. Dorota Krukowska-Bubiło z policji z Zamościu. - Sprawę wyjaśniali zamojscy policjanci dochodzeniowo - śledczy. Zebrany przez nich materiał dowodowy pozwolił prokuratorowi przedstawić 83-latkowi zarzut usiłowania zabójstwa, za co grozi nawet dożywotnie więzienie.
Napastnik został aresztowany na 3 miesiące. Zbigniew K. trafił do szpitala, na szczęście rany jakich doznał nie zagrażają jego życiu.
